Nie jest łatwo się odchudzać, gdy stoisz na niepewnym gruncie, a raczej trzęsiesz się ze strachu, bo nie wiesz, co będzie dalej, a przy tym masz pełną świadomość tego, że całe to grząskie bagno zawdzięczasz samej sobie, bo ostatnie trzy lata spierdoliłaś tak koncertowo, że mogliby Cię pokazywać w Sevres, tuż obok platynoirydowego metra, jako wzorzec loosera i życiowej porażki. W mojej zbilansowanej jak jasny chuj diecie od miesiąca królują ziołowe tabletki na uspokojenie Labofarmu, hektolitry kawy i yerby, magnez oraz z premedytacją przedawkowywany Bodymax. Nie sposób również zataić, że moją jedyną sprawdzoną przez lata metodą radzenia sobie ze stresem, smutkiem i niemocą było i jest potajemne wpieprzanie słodyczy. Wraz z glutenem, laktozą i innym syfem. Skutkiem czego ważę obecnie 68 kilogramów, a wybity palec u prawej nogi skutecznie eliminuje moją aktywność nordic-walkingową. Jest mi wszystko jedno. Choć wiem, że jeśli znów osiągnę mutant-masę, to się załamię. Obiecywałam sobie, że ten blog stanie się superpozytywny i motywujący do działania; przecież już marzec ogłosiłam swoim osobistym miesiąc wesołości i robienia dobrej miny do beznadziejnej gry, ale niestety wyłożyłam się na pierwszym lepszym zakręcie.
Powtarzam sobie, że nie mam depresji. Przecież nie mam depresji. Nie mam depresji.
Depresja była mi łaskawa odpuścić, tylko po prostu na czas bieżącej remisji podarowała mi w prezencie poczucie własnej wartości na poziomie Żuław Wiślanych oraz delty Nilu. Nic tylko przenosić góry i przelewać z pustego w próżne.
To dlatego nie mam siły i nie widzę sensu. Bo przecież tak ogólnie, to nie mam depresji.
Cieszę się, że tu jesteście. I dziękuję.
Przyłączysz się? Ciałopozytywnie o życiu, tyciu i chudnięciu
Ja też się cieszę Zazie że jesteś i bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki :)
Zazulku, trzymaj się tam bardzo!
Cześć Zaz! Potrzebna jesteś. Fajne są te blogi z obrazkami: wyglądam piknie, moje mieszkanie i wszystko, czego się tknę nic tylko fotografować, pokazywać i podziwiać. Ach! Jesteś potrzebna. Zły humor i depresja też istnieją. I nie tak łatwo o tym mówić, kiedy się z tym żyje CODZIENNIE. Można codziennie pokazywać kiecki – można. To i zły humor też można. W końcu w wiadomościach CODZIENNIE żyją tragediami i niby „wypada to wiedzieć”. A propo, ja nie oglądam ani nie słucham wiadomości, bo mi psują nastrój. I polecam! Bez tego żyje się lepiej :) Czytam i oglądam tylko to, co chcę (między innymi Ciebie bo czuję się tu jak u siebie). Przynajmniej nie udajesz i jesteś szczera. Pozdrawiam i macham przyjaźnie.
Natychmiast do lekarza zmienić leki. Tak się nie da żyć, zamęczasz się!
Ja akurat dostrzegam w Tobie sporo optymizmu i siły… Twoja walka przypomina mi o mojej i z kilogramami, i z depresją, i z przeciwnościami losu. Masz piękną niszę na tym blogu i tej pasji do pisania Ci zazdroszczę
jedziesz, zaz. dajesz radę.
To całe odchudzanie to jeden wielki shit…ja też od trzech lat próbowałam a to mniej żreć, a to ćwiczyć…i co? Stwierdziłam, że skoro mnie to tak męczy, to po co mi to? ;) I fakt, ciężko czasem spojrzeć w lustro, ale rano, na głodzie, leżąc na plecach nie wyglądam aż tak tragicznie ;)
Czym się, Zaz :*
Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze. Kiedyś w końcu będzie kutfa dobrze!!! Tak sobie powtarzam jako i powtarzaj sobie i Ty :)
Znam to wszystko, niestety :( Tym bardziej mocno trzymam za Ciebie kciuki.
Wierzę, że człowiek ma jakiś limit nieszczęść, może lepiej, że wykorzystujemy go wcześniej niż później? Nie daj się upiorom.
Olga pisałaś ostatnio o odstawieniu paroksetyny. Nie obraź się ale moim zdaniem to nie była dobra decyzja. Może masz nawrót depresji?
Zazie, dasz radę! Mimo, że teraz jest ciężko. Na pewno dasz radę. Trzymaj się.
Zazie, bo ty nie musisz być motywująca. Lubimy Cię za to właśnie, że nie krzyczysz „Jest zajebiście!” podczas kiedy nie jest. Potrafisz sobie powiedzieć, że jest źle. A potem, prędzej czy później musi być dobrze. No musi, no. Bo masz Syd, bo masz mopsy, bo masz ludzi. Bo masz siebie.
Zazu- ja się cieszę i dziekuję że tu piszesz.
No a waga 68?Dobra waga. Przy czym moj punkt widzenia to taki, ze nie bylas nigdy wielorybem i bylo mi serio przykro jak wrzucalas te takie foty ludzi grubych tak serio. Nie zebym bagatelizowala i nei kumala o co ci chodzi, ale wiesz..sa roznice;
Zaz- Ty i tak rozwalasz system! Jesteś cudna i chcocbys miala peknac (a nie pekniesz)- tego siem trzymaj!
Tego jest tak duzo- tego fajnego co kochasz a czym sie dzielisz. Muzyka, filmy, lalki, kosmetyki <3
Morderstwa, zboczenia i makabreski <3
Tego siem czymajmy-to cała Ty i o wiele wiecej tez * * *
Nie rezygnuj, nigdy nei wiesz jakie nowe połaczenia Ci się zrobią! a siem zrobiom. Jakos myslę.
sciski dla Syd i mopsów.
dokładnie! z wielorybem to przesada przesadzania przez zazie :) ale zazie, to zazie :] ! j
I ja dziękuję.