przepraszam Was za milczenie, ale niestety po super lalkowym weekendzie – wraz z poniedziałkiem trochę się rozpadłam. na drobne i nijak nie pasujące do siebie kawałki. głupia ja, zamiast lecieć naprzód siłą rozpędu – zagapiłam się niechcący, zerknęłam we wsteczne lusterko, na wszystko, co zostawiam z tyłu za sobą i wtem… jeb!
posypało się konfetti, baloniki popękały, kolorowa krepina wpadła w błoto, a lalkom odpadły rączki i nóżki. rozpieprzyłam się koncertowo o przydrożną kapliczkę. siedzę sobie na poboczu i co robię? ryczę. głównie ryczę.
oraz nagle gorąco zapragnęłam – tak jak dotąd nie chciałam – powrotu na stare tarchomińskie śmieci. zaczęłam nawet szukać do wynajęcia małej pracowni na wszystkie moje lalkowe graty, dioramy, domki i scenerie.
obiecuję, że zaraz się pozbieram. i wszystko Wam napiszę. i wrzucę zdjęcia z warsztatów lalkowych i super wystawy “Podziemne życie lalek” w Teatrze Lalka w czasie Nocy Muzeów. i pokażę, jakie nowe materiały kupiłam dzięki Waszemu wsparciu. i na jakim etapie są Burkhardtowie. i wszystko. jak tylko przestanę ryczeć.
[uprasza się o naprawdę głośne słuchanie]
no więc tak to się, słuchaj, kończy.
patrz uważnie, może się czegoś nauczysz.
w co jednak wątpię.
cześć.
Zazie… czy przestałaś brać leki?
rycz, mała rycz…
jutro będzie lepiej
Na Tarchominie wiosna nie mniej piekna, jak na Ochocie. Poskładaj się i wróć. Poczekamy. Ja szczególnie na Małego Kasztana.
♥