Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30kg [+ zapowiedź cyklu filmików]

Szanuję grube dziewczyny. Podziwiam te, które twierdzą, że czują się piękne i szczęśliwe. Być może nawet im zazdroszczę. Niestety, nie jestem jedną z nich. Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30kg.

Odnoszę czasem wrażenie, że w niektórych środowiskach – w dobie, zyskującej coraz większą popularność, “ciałopozytywności” (body positivity) nie musisz się już usprawiedliwiać, dlaczego jesteś gruba. Wręcz przeciwnie: masz akceptować siebie bezgranicznie, nie mieć żadnych kompleksów, kochać swoje wielorybie ciało, celebrować nadmierną tuszę i cieszyć się falującymi fałdami na brzuchu oraz udach. Masz czuć się z tym sexy, hot i strong. Dla wzmocnienia efektu możesz także przestać golić pachy i nogi oraz używać antyperspirantu. Bo przecież jesteś boginią i jesteś piękna w całej swej naturalności…

Jeśli jednak czujesz się z tym wszystkim podle i mimo wszystko próbujesz schudnąć i jako tako ogarnąć samą siebie, to znaczy, że coś z tobą jest nie tak i musisz iść na terapię. Wszyscy wokół powtarzają ci, że trzy dychy twoich nadprogramowych kilogramów są piękne; że jesteś super i spoko; że wcale po tobie nie widać oraz że to nieludzkie odmawiać sobie przyjemności jedzenia.

Powiem wam tak: doceniam troskę, ale odczepcie się ode mnie, mojej dupy i mojego talerza. Nie obchodzi mnie ciałopozytywność, samoakceptacja i radykalne wybaczanie. Chcę być szczupła. Bo tak. Bo chcę, bo mogę, bo nikt mi nie będzie mówił, jak powinnam akceptować i kochać samą siebie. Bo właśnie dlatego – że kocham swoje ciało i je szanuję – chcę schudnąć. Chcę być zdrowa, silna i sprawna. Nikt mi nie wmówi, że otyłe ciało jest piękne. Sorry.

Szanuję grube dziewczyny. Podziwiam te, które twierdzą, że czują się piękne i szczęśliwe. Być może nawet im zazdroszczę. Niestety, nie jestem jedną z nich. Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30kg. Ci, którzy mnie znają, wiedza, że o desperackich próbach odchudzania mogłabym napisać (nomen omen) grubą książkę – przerabiałam już wszystko: od ryzykownych przygód z najbardziej absurdalnymi głodówkami z internetów; przez żenujące próby wytrwania na dietach układanych przez mniej lub bardziej domorosłych „specjalistów” oraz profesjonalistów spod znaku 5 posiłków i 12 przegryzek dziennie, po heroiczne wysiłki w stawianiu sobie w miarę racjonalnych ograniczeń żywieniowych. O tym, jak z wiotkiego dziewczęcia przemieniłam się w sympatycznego wieloryba możecie przeczytać TUTAJ

 

 

Od kilku lat w rozpaczy i desperacji szukałam w internecie najszybszego sposobu na schudnięcie. Niestety znalazłam parę diet, głodówek i absurdalnych porad, które okazały się opłakane w skutkach, spowalniając mój metabolizm i rozwalając gospodarkę insulinową, przez co nie tylko utyłam jeszcze bardziej, ale i doprowadziłam swój organizm do insulinooporności   O jednej z najgłupszych i najbardziej szkodliwych (według mnie) „diet” – czyli Lemon Detox Diet (inaczej: Master Cleanse) – możecie poczytać TUTAJ – szczerze nie polecam i z całego serca odradzam!   Moim kolejnym błędem dietetycznym były tabletki rzekomo spalające tłuszcz – o perypetiach z Ketonem Malinowym przeczytacie TUTAJ   Kolejne „cudowne diety” z popularnych portali internetowych doprowadziły mnie stanu, w którym ważyłam 85 kg – o moich rozpaczliwych próbach schudnięcia możecie przeczytać TUTAJ oraz TUTAJ   W końcu, kiedy już totalnie straciłam nadzieję, trafiłam program żywieniowy Metabolic Balance (o jego zasadach możecie przeczytać TUTAJ, a mój jadłospis poznać TUTAJ).

W marcu 2014 roku wyrzuciłam całkowicie z jadłospisu węglowodany proste, gluten i laktozę. W ciągu kilku miesięcy schudłam 20 kilogramów i nabawiłam sieę poważnej anemii. Przez kolejne 2 lata, jedząc normalnie, utrzymywałam wagę 65-70kg, wspomagając się terapią kognitywną na podstawie książki Dr Judith Beck „“Myślenie wyszczuplające. Dieta Dr Beck” (możecie o niej poczytać TUTAJ – każdy dzień mojej diety to realizacja kolejnego zadania z psychologicznego programu odchudzania Dr Beck).

Niestety, problemy osobiste i skłonność do “zajadania negatywnych emocji” sprawiły, że znów zaczęłam tyć. Po zakończeniu 10-letniego związku (jesienią 2017 roku) moje “problemy z odżywianiem” osiągnęły swoje apogeum: przez kilka miesięcy po prostu leżałam, płakałam, pracowałam i żarłam, dobijając w 2018 roku do rekordowej wagi 100 kg.

No więc to chyba logiczne, że się odchudzam.   

Niby logiczne, ale patrzcie na to!

I tak oto na jutjuba wdrapała się najstarsza i najgrubsza vlogerka-wannabe. Będzie śmiesznie i strasznie, obiecuję!
Koleżanki radzą, bym nazwała swój kanał youtube’owy: Z GRUBEJ RURY!

Strasznie się wstydzę kręcić filmiki, ale postanowiłam się przełamać „dla dobra sprawy”.
Dlatego proszę o wyrozumiałość. Marna ze mnie jutjuberka, nigdy też nie miałam zadatków na miss publiczności,
ale nie czas teraz na pielęgnowanie swoich kompleksów. Mam ważniejsze rzeczy do zrobienia!

 
 

Przyłączysz się? Ciałopozytywnie o życiu, tyciu i chudnięciu

     

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dorota

Zazie, masz ciało jakiego nie chcesz, ale jakiego potrzebujesz.
spójrz na swój wagowy wykres – „robisz sobie dobrze” jedzeniem, kiedy czujesz się samotna i niekochana.
to bardzo częsty mechanizm, a kolejne diety działaja tylko na objawy.

Zaopiekuj się Zazie, a nie jej tuszą…

Hanka S

Zazie, obejrzałam Twoje filmiki na YouTube. Nie obraź się, ale wydaje mi się, że w kółko robisz to samo. Ta metoda, której się poddajesz, to znowu jakiś nowy rodzaj diety. Chcesz to robić do końca życia? Jedyna metoda na utrzymanie wagi to zmiana sposobu odżywiania do końca życia, u Ciebie pozbycie się kompulsów. Czyli praca z własną psychiką, Czytam Twojego bloga od lat, dziewczyno idź po pomoc do psychologa, psychodietetyka, a nie kombinuj z kolejnymi dietami, na których nie sposób być na całe życie. Musisz się nauczyć od nowa „normalnie” jeść.

Linda

Kibicuję!!!

Crocy52

Powiało wiosną, nadzieją i optymizmem. Chodzę całą uradowana i nie mogę się doczekać co też to będzie. Chciałabym się dołączyć, choć nie jestem pewna swojej silnej woli. Ściskam Cię najmocniej!

el rysunkowy

Zaz, walczę równolegle na swoim froncie. Trzymajmy się!:)

Magdalena Marszałek

Będę obserwować postępy i szukać motywacji dla siebie. Jak robiłam 100kg, szczerze, chciałam się zabić. Okropnie źle się czułam z moim ciałem. Zaczęłam ćwiczenia i dietę i schudłam do 80kg, ale nadal to nie jest moja waga idealna. I nie, nie chcę ważyć tutaj 45-50kg, ani zostać modelką, chcę znów czuć się dobrze w swoim ciele. Waga 65kg to taka, która chcę osiągnąć, ale brak mi motywacji. ;/
Dlatego będę śledzić Twoje postępy i kibicować Ci na drodze do wymarzonego ciała. ???

abyjezykgietki

Powodzenia! Będę oglądać, kibicować i się inspirować!

Ula

Polecam ten kanał a zwłaszcza ten film!
https://www.youtube.com/watch?v=iUDXUa_ixj8
David GOGGINS #2: Jak usuwa się strach i słabość – Rafal Mazur ZenJaskiniowca
Cierpienie jest wpisane w nasze życie.
To my wybieramy ból, każdy wybór jest pewnego rodzaju bólem.
Dieta jest trudna ale obżarstwo też jest trudne.
Przy pierwszym zyskujesz wartość, dumę z siebie a przy drugim niszczysz siebie.
Szanuj siebie.
Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki:)

Baska

Pewnie dostajesz mnóstwo rad ale ja przekażę Ci moją. Obejrzyj wszystkie filmy świata, których w internecie nie brakuje, o produkcji oleju palmowego i produktów pochodzenia zwierzęcego ( w tym oczywiście mięsa). Jeśli to nie pomoże, to nie ma sensu, żebyś marnowała czas innymi metodami bo nie ma dla Ciebie ratunku:)

aniela

witam ja jestem ciekawa dlaczego metabolic balance nie zadzialal jak tego oczekiwalas .co bylo przyczyna ? czemu wdarla sie do twojego organizmu anemia? myslalam ze mb to zdrowy styl zycia a nie dieta cud? prosze o odpowiedz

Martuuha

Opowiadaj, co dalej? Co to za system, jakie pomysły?

m.

Bardzo rozumiem i współoczuwam. U mnie od zawsze sinusoida wagowa o podłożu emocjonalno-poznawczym. Poza zajadaniem emocji, przy dużym zmęczeniu siada mi kontrola poznawcza i nie mam zasobów na to, żeby powiedzieć sobie „nie”, kiedy pakuję do koszyka zestwa słodyczy i chipsów + cola – od lat dokładnie ten sam. Działa jak automat. Od lat te same wzorce. Największy kaliber: 91 kg przy 170 cm. Obecnie 86 z tendencją wzrostowową, której obecnie mówię „NIE!”. Jakoś nie mogę zaakceptować tego, że kiedy siadam, bo bokach czuję fałdy brzucha, moje kości policzkowe i żuchwowe zanikają, plecy robią się okrągłe, a uda zaczynają się ocierać. Stan idealny to u mnie 75-78 kg. I do tego dążę. Także jestem z Tobą :)

taleyah

Ściskam kciuki i proszę o więcej filmów <3

mkr

A co to za specjaliści? :O

Ola3

Trzymam kciuki :)

Ana

ciekawe co tym razem wymyśliłaś szalona kobieto! :D mocne kciuki!

Olka

Czekam z niecierpliwością na kolejne relacje z pola bitwy!

Scroll to top
17
0
Would love your thoughts, please comment.x