tryb awaryjny

ciałopozytyw ciałopozytywność i odchudzanie

Nie jestem wyznawczynią tężyzny fizycznej, ani entuzjastką zdrowego stylu życia. Może dlatego, że nigdy nie imały się mnie jakiekolwiek cielesne przypadłości, przez które musiałabym jakoś szczególniej o siebie zadbać. Nawet łykanie witamin nie wychodzi mi zbyt sprawnie. Dlatego, kiedy przedwczoraj na schodach – między drugim a trzecim piętrem – zakołatało mi serce, pociemniało przed oczami i zabrakło tchu, pomyślałam sobie: “Hola! Hola! Wtf?! Ki chuj?”

Fakty nie napawają optymizmem

Trzymając się poręczy, niemal siłą woli dociągnęłam do drzwi mieszkania i zaraz w przedpokoju oddałam się pospiesznej i zdawkowej refleksji: “o ile będę mieć szczęście i w tym sezonie nie dojedzie mnie covid, to zaraz drugi w kolejce może być zawał serca”.

Fakty nie napawają optymizmem: mam 42 lata, ważę niemal 100 kg, a moje BMI wynosi 36,5. Mam insulinooporność, chorobę Hashimoto i nie wiem, co jeszcze, bo nie zdążyłam się do końca zbadać przed drugą falą pandemii. Serce fiknęło nie po raz pierwszy. I tak sobie myślę, co dalej.

Zastanawiałam się ostatnio [klik!], czy okres pandemii to aby najlepszy moment na odchudzanie. I wciąż nie wiem. Ale nie będę już śmieszkować, czy lepiej zacząć się głodzić i zrujnować sobie odporność, czy może rozsądniej pozostać grubym i przegrać pod respiratorem z powodu związanej z otyłością niewydolności sercowo-oddechowej. Jest mi coraz mniej śmieszno, a coraz bardziej straszno. Zorientowałam się też, że – z różnych powodów – przestałam myśleć o odchudzaniu w kategoriach wagowo-rozmiarowych, a zaczęłam w nim upatrywać zwiększenie swoich szans na przeżycie. Wybaczcie, ale nadal jestem covidianką w maseczce i wciąż nie włączyłam myślenia. Przeszłam za to w – nieco spóźniony – tryb awaryjny, zastanawiając się, co mogę realnie zrobić dla swojego zdrowia.

Czy chęć schudnięcia w ogóle mieści się w idei ciałopozytywności i samoakceptacji?

Zastanawiam się również, czy chęć schudnięcia w ogóle mieści się w idei ciałopozytywności i samoakceptacji, tak którą ostatnio tak mocno pracowałam? I dochodzę do wniosku, że owszem: zdecydowanie tak. Bo miłość do siebie i szacunek wobec swojego ciała to również pragnienie bycia zdrowym, silnym i pełnym energii. Myślę, że w ciałopozytywnym odchudzaniu nie chodzi o centymetry i kilogramy, ale o nasze samopoczucie i świadomość, że zapewniamy sobie i swojemu organizmowi wszystko, co najlepsze.

Poczułam ostatnio, że nie chcę już dążyć do żadnego wzorca wagi czy sylwetki, sugerowanych w odpowiedniej tabelce dla mojego wzrostu czy budowy ciała. Nie mam ochoty być na kolejnej restrykcyjnej diecie redukcyjnej, ani porywać się na modny trening ponad moje siły i możliwości. Przez ostatnie lata przekonałam się, że potrafię się głodzić, ćwiczyć do upadłego czy nosić przez dwa tygodnie sondę do żołądka. Tak, wiem, że umiem być dla siebie surowa, bezwzględna, a czasem nawet okrutna.

Nie umiem być dla siebie dobra.

Nie umiem jednak być dla siebie dobra, łagodna i czuła. Nie umiem słuchać swojego ciała, ani z nim rozmawiać. Nie rozumiem, czego ode mnie chce i o co prosi, jedząc bez opamiętania. Chciałabym dowiedzieć się, wysłuchać i zrozumieć. Wierzę, że wtedy moje ciało samo zadecyduje, w jakim rozmiarze czuje się najlepiej.

Nie wiem, czego się chwycić, więc zacznę od dobrze mi znanego programu kognitywnego dr Beck, który realizowałam tu na blogu przeszło 4 lata temu – w 2016 roku. Pamiętam, że wtedy mi pomógł. Tyle, że po katastrofie roku 2017 wszystko poszło się gonić. Zobaczymy, czy teraz zadziała. Jeśli nie, zamienię go na coś innego.

Ktoś chce się przyłączyć do mojego ciałopozytywnego odchudzania?

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Agnieszka

Życzę Ci, żebyś nie była dla siebie niedobra, to powinno wystarczyć żeby wzmocnić organizm, a tego potrzebujemy teraz wszyscy. Dobra, czuła, uważna – to piękne hasła na czas spokoju umysłu niezakłóconego nawałem złych wieści zewsząd, nierealizowalne niestety obecnie. Wydaje mi się, nie jestem specjalistą, że wszelkie gwałtowne manewry dietetyczne to w tej chwili ryzyko, którego nie warto podejmować. Jeśli nie umieliśmy scalić psychiki z ciałem, to teraz tym bardziej się nie uda. To może odłączyć głowę od ciała, i spojrzeć na nie jak na starego schorowanego kocura, któremu możemy podstawiać sterty szitowej karmy z marketu, albo siekać cielęcinkę, i nie zastanawiać się czy jego obwody to aby są modelowe.

Dorota

To było absolutnie genialne opracowanie pozycji dr Beck.Warto powtórzyć. Choć powtórki są trudniejsze.Chciałabym się przyłączyć ♥️

agniecha

Nie przyłączę się do wyzwania – odchudzania. Ja akurat nie muszę.
Ale z całej siły Cię wspieram, w Twojej zagmatwanej drodze w poszukiwaniu samej siebie. Bo to chyba jest tutaj najważniejszy aspekt, czyli „poznaj samego siebie”, a nie ilość kilogramów. Oraz zdrowie. Człowiek ogólnie zaczyna się przejmować swoim zdrowiem z wiekiem, a teraz, w czasie zarazy, to rzeczywiście dość ważne zagadnienie.:-DDD
Powodzenia.

Aga K.

Tak! Żeby przestało boleć i żeby uniknąć zawałów, udarów i innych złych rzeczy. Przez ostatni rok pokochałam grube ciała (głównie dzięki Kai z Cialopozytywu), ale moje potrzebuje równowagi. I przede wszystkim ruchu, przez pandemię zmieniłam się z kanapowego ziemniaka w kanapową dynię.

Justines

Ja!

Kasia

Jestem z Tobą od dawna, teraz też będę 😘

Agnieszka

Wydaje mi się, że to słowa „być dla siebie dobrą ” to klucz. Nie chodzi o to, żeby jeść 500 kcal dziennie i płakać z głodu, bo to też przerabiałam. Chodzi o to, żeby dawać sobie dobre jedzenie, bo to jest dobre dla mojego organizmu dobre. Odchudzanie sranie. Chodzi o to, żeby chciało się to robić naprawdę dla siebie. Od siebie mogę dodać, że zaczęłam pić sok z selera naciowego, oczywiście dla odchudzania. Nie podziałało na to, ale dużo lepsza cera. I będę pić dalej, choćby dla cery.

Iza

No dobra! Dajemy :)

Marcin

to ja się postaram przytyć parę kilo!

Karcia

No w końcu, bo już kilka razy robiłaś, że zaczynamy i ja się nastawiałam, a potem cisza :-( teraz już na 100%?

Agnieszka

Ja!

Taleyah

Ja tu będę zaglądać i wspierać. I zgadzam się- zdrowie jest w tym wszystkim najważniejsze. Pogoń za rozmiarem 0 nie powinna być najważniejsza a właśnie utrzymanie naszego ciała w takim stanie, żeby móc z niego „korzystać” w życiu codziennym.

Aditi

Ja chcę!

Scroll to top
13
0
Would love your thoughts, please comment.x