strona główna > codziennik > PSYCHE || mopsy > kumok > miszur > czuczu
Zaczęłam pisać tego bloga w świecie bez Facebooka, Instagrama i TikToka, mając złudne poczucie, że jestem całkowicie anonimowa i nikt mnie tu nie znajdzie. Minęło dwadzieścia lat i dzisiaj, w tej rzeczywistości otagowanej najbardziej chwytliwymi hasłami, naznaczonej serduszkami, subskrypcjami i łapkami w górę – wracam do punktu wyjścia.
Blogi stały się tak cudownie anachroniczne, że w natłoku codziennego feedu i niekończącego się scrollowania, nikomu nie przyjdzie do głowy, by wyruszyć gdzieś na pobocze internetu i brnąc w ślepą uliczkę, zaglądać do zapyziałego kantorka, w którym stara gruba bufetowa miesza leniwie mętną herbacianą lurę, stukając łyżką o krawędzie szklanki.
Przez ostatnie miesiące dużo gryzmoliłam na papierze albo wstukiwałam jakieś emocjonalne wymiociny w Google Docs. Chwała temu, kto mi teraz powie, gdzie ja to mam. Gdyż nie wiem. Fotki mopsów przemieszane w telefonie z durnymi memami i debilnymi filmikami ściąganymi z TikToka, wirtualne zapiski zmiksowane z ebookami, wynikami badań i mailami. I nagle to wszystko staje się nieważne.
Przychodzę tu czasem popatrzeć na zdjęcia moich mopsów. Reszta tego wszystkiego wisi mi kamieniem u szyi.
[Thom Yorke „Unmade” – Live for BBC Radio 6 Music]
Nie znam Cię, ale podoba mi się ta metafora bufetowej. Znalazłam ten zapis kompletnie przypadkowo, aż zapragnęłam wrócić do swojego, zakopanego pod tonami pyłu i kurzu bloga
Aha i też uwielbiam Radiohead
Pisz, pisz :) Ja mam swoje stałe blogi, na które od lat zaglądam, kiedyś było kilkanaście, teraz jest kilka… wiele osób czyta, a tylko kilka komentuje… ja bardzo rzadko cos naskrobię … na Twoje wpisy zawsze czekam ❤️