strona główna > codziennik > psyche
Od zawsze obchodziłam Dzień Kobiet, ale tegoroczny celebruję w sposób szczególny, bo w moim życiu raptem tydzień temu zdarzyło się coś, czego nigdy nie chciałam, a już z pewnością nie planowałam, zuchwale przekonana o swoim końskim zdrowiu.
Oto w wieku 44 lat zostałam “syrenką” (bo tak mówią o sobie kobiety po histerektomii, pozbawione macicy w wyniku interwencji chirurgicznej z powodów medycznych).
No. Co zrobisz, jak nic nie zrobisz.
Tym mocniej uświadomiłam sobie dzisiaj, że podstawowym warunkiem bycia kobietą jest CZUCIE SIĘ KOBIETĄ, a nie to, w co wyposażyła nas natura lub co zabrała nam medycyna.
Dlatego wszystkim osobom – tym z macicami oraz tym bez macic – które czują się kobietami, niezależnie od tego, co wpisano im w akcie urodzenia lub dowodzie osobistym, życzę dzisiaj wszystkiego, co najlepsze. Bez okazji, samych najlepszości życzę także wszystkim osobom, które nie czują się i nie są kobietami, choć w akcie urodzenia lub w dowodzie osobistym wpisano im “K”. Wszyscy jesteśmy ludźmi, każdy z nas jest Człowiekiem, Osobą, Istotą – to najlepsze i najbardziej inkluzywne określenia, wyrażające pełnię i wielowymiarowość tego, kim jesteśmy.
Ale bardzo liczę na to, że słowo “kobieta” nie zniknie ze słownika nowoczesnej polszczyzny, bo nie ma w nim nic złego, a zdarzają się w życiu momenty – tak jak teraz, w moim – że po prostu mocno go potrzebujesz.