strona główna > codziennik > PSYCHE || mopsy > kumok > miszur > czuczu
Facebook od jakiegoś czasu bezlitośnie ironicznie podrzuca mi we wspomnieniach foty z okresu gdy byłam naturalnie szczupła,
a potem z czasów mojego uporczywego odchudzania pod czujnym i srogim okiem mojej ówczesnej Towarzyszki Życia:
Hahaha! I pomyśleć, że odchudzałam się z 65kg na 55kg Droga Olu z przeszłości, moja rada brzmi: gdybyś w porę (a nie po 10 latach!) rozstała się z toksyczną osobą, która zarzucała Ci otyłość, gdy ważylaś zaledwie 52kg, to być może nie nabawilabys się zaburzeń odżywiania i nie byłoby tej całej polki-galopki z głodowaniem, dietami, lodówką na kłódkę i całą resztą, które doprowadziły Cię do wagi 120kg.
Czujecie to: powtarzać 52-kilogramowej osobie, że powinna schudnąć? To się nazywa miłość!
[link do dyskusji na Facebooku]
Ależ ja byłam durna! Gdyby dzisiaj ta dziewczyna jęczała mi, że MUSI SCHUDNĄĆ jeszcze 10kg, to przysięgam – za łapę i do psychiatry!
Kwiecień 2009: mam 31 lat i ważę jakieś 52kg (165 cm wzrostu) i od mojej nowej dziewczyny (z którą spędzę kolejne lata) wciąż słyszę, że mam „wielką dupę i grube nogi”. No więc zaczynam się odchudzać, pierwszy raz w życiu. Po 3 latach diet kopenhaskich, diet Dukana, Dąbrowskich i zwykłych głodówek ważyłam już 80kg!!! I tak to się zaczęło…
[Po co publicznie udostępniam takie rzeczy? Bo po raz kolejny desperacko walczę o siebie. Już nawet nie o wygląd, a o zdrowie, bo na początku tego roku dobiłam do 120kg, co przy moim wzroście oznaczało otyłość 3 stopnia (otyłość olbrzymią) i szereg problemów zdrowotnych. Oto do czego prowadzą zaburzenia odżywiania oraz metabolizm rozpieprzony milionem niepotrzebnych diet. Bo nie byłam gruba. Nie byłam wielka. Nie byłam tłusta. Po prostu uwierzyłam w czyjś toksyczny bullshit. Nie zaczęłam się odchudzać z próżności. Po prostu chciałam zasłużyć na miłość toksycznej osoby.
Pokażcie to swoim córkom zanim zaczną się odchudzać, bo ktoś im powiedział, że dupa, że nogi, że coś tam… Nie wchodźcie w błędne koło odchudzania!]