Glitch w Matrixie, przysięgam.

Do tego stopnia, że wali mi serce i drżą mi ręce. Robię porządki w moich zbiorach artefaktów do lalkowych swiatów. I nagle w jednym z pudeł widzę puzderko z kory brzozy, które 26 lat temu mój nieżyjący już ex chłopak kupił mi na straganie Jakutów podczas festiwalu ludów północy nad Bałtykiem. Uśmiecham się i wzdycham, odkładając je na bok.
Po chwili z tego samego pudła wyciągam… drugie identyczne!!!!!

Zamarłam.

To niemożliwe. Nie miałam drugiego. NIE BYŁO DRUGIEGO!!!
Ale oto trzymam w dłoni dwa identyczne puzderka i mam w głowie taki mindfuck, że aż wyłączyłam muzykę i przestałam sprzątać.
To jest po prostu niemożliwe. Nie ma opcji, żebym miała wcześniej dwa takie puzderka.
No przecież to nie jest drewniana skrzynczeka z napisem Zakopane, jakich w Polsce jest dziesiątki tysięcy…
Jakim cudem?!!
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x