Codziennik Zazie • Zwyczajne życie w słowach i obrazach

13 urodziny Kumoka ❤️
13 lat temu – 18 stycznia 2009 – przyszło na świat moje Serce, moje Szczęście, moje Wszystko. ❤️ Moja Kumok ❤️ Kumocza Mama Smoczyca i najwspanialsze dzieło jej życia – Kumok ❤️ Jakie to było słodkie niebożątko: To święto będę obchodzić do końca życia, do końca świata… Z każdym rokiem kochając Kumoka coraz mocniej

Miś Miszur
To jest miś Miszur ❤️ Misia Miszura nie da się – tak jak Kumoka – brać na ręce i tańczyć, tarmosić i całować, bawić się w smoki i kąsać po wonnych uszach. Miś Miszur niezbyt chętnie rozmawia, jest małomówny. Miś Miszur nie śmieje się – tak jak Kumok – całą gębą i nie wygłupia,

obudzić się. wstać. żyć,
dzisiaj leżę w łóżku i nie mam siły żyć. czekam aż to minie. bo wiem, że minie. to minie. musi minąć. nie poddaję się. pracuję. ogarniam. trzymam pion. ale w środku jestem krwawą mielonką.

Od gruboty ciała i anoreksji ducha ocal mnie, Magiczna Strzykawo!
A cóż to za wspaniały Gruby Karakan wychynął ze swej nory o tak wczesnej porze? To Zazie o 5:20 popiernicza do Warszawy celem poddania się badaniom na grubotę ciała i anorektyzm ducha! a tutaj już Dzielny Pacjent w wersji (1) KOZAK: „Dawaj pan te gastroskopie bez narkozy! Przecież ja za dzieciaka to gastroskopie na

Minęły już dwa miesiące bez Kumoka. I będzie ich coraz więcej.
Kumok miała na tej focie jakieś 8 miesięcy, a ja właśnie dowiedziałam się od jakiegoś przypadkowego weterynarza z Wrocławia – (do którego trafiłyśmy na nocny dyżur po tym, jak Kumok pierwszy raz straciła przytomność) – że: „Eee, pani, z tego psa to nic nie będzie! Padaczkę ma i pożyje najwyżej 2-3 lata…” I wtedy

Bądźcie w tym życiu jak Ganesha
prosto z Pracowni Zazie życzę Wam w 2022 roku spokoju, zdrowia, miłości i wszelkiej obfitości. Bądźcie w tym życiu jak Ganesha pokonujący wszelkie przeszkody i przeciwności ⭐❤️💪🏻 A ja znów w mojej pracowni. To moja bezpieczna kryjówka, w której chowam się, by nie musieć przebywać w pozostałej części mieszkania, która jest wypełniona rzeczami i

żyć tak, żeby ze smutku nie pękało serce
dookoła dzieje się życie, ludzie odnoszą sukcesy, podróżują, tworzą, rozmnażają się i świętują. a ja jestem starą kobietą, która opłakuje swojego pieska. nic do mnie nie dociera. żadne dobre rady, żadne prośby ani groźby. Patrzę na facebookowy feed, gdzie znajomi i znajomi znajomych prześcigają się w podsumowaniach: ile kto wydał książek, zorganizował kursów i webinarów,

kiedy Bliska Osoba wybiera milczenie i nieobecność…
Jesteś moją Bliską Osobą, więc możesz to zrobić na przykład tak: – Olga, dzwonię, żeby zapytać, jak się czujesz, jak sobie radzisz… Czy chcesz ze mną o tym pogadać? Czy mogę Ci jakoś pomóc? Może chcesz się przejść na spacer? Na kawę albo do kina? Albo po prostu razem pomilczeć, wypłakać się, opowiedzieć mi o

Facebook bezlitośnie przypomina:
27 grudnia 2016: Moja ukochana córeczka & jej trzymana w wiewiórczych łapkach piłeczka ❤️ Kumok trzyma zawsze w pogotowiu piłkę, świnię lub inny badziew, na wpadek gdyby znienacka miało być bawione” Jakim ona była słodkim i śmiesznym mopsim dzieckiem… Teraz jest Wielką Duszą i Nieskończoną Miłoscią, w której każdego wieczora układam się do

święta. dałam radę.
wszystko jest w porządku. Bo Ty jesteś ze mną, Kumok ♥ Podczas Wigilii jeden z kotów moich Rodziców, ten który generalnie ma na wszystko wyjebane (a na mnie, która z kotami nie współpracuje, to już w ogóle) – ni z tego ni z owego, bardzo zainteresował się prochami Kumoka, które wzięłam na Wigilię ze

srogie wigilijne bajlando
w ramach walki ze smutkiem wybrałam się z dziewczętami na tak srogie wigilijne bajlando (z polewaniem się winem i posypywaniem solą), że w drodze powrotnej – za sprawą osobliwej akrobacji „pod wpływem” – prawie pocałowałam staromiejski bruk, a reszta towarzystwa nie trafiała w klawisze telefonu celem zamówienia ubera! o święci pańscy, jakie to było dobre,

Niby wszystko jest w normie, ot standardowa żałoba…
Wrzucam to jako dowód, że żyję. I że nie taplam się w mroku. Niby wszystko jest w normie, po prostu jestem smutna i dużo płaczę. Ot, standardowa żałoba. Nie mogę jednak patrzeć na lekarstwa po Kumoku, a gdy mam iść z Miszurem do weterynarza – pierwszy raz w życiu dostaję ataku paniki. Ale

opłakać koniec świata
Pracowałam dziś już chyba trzecią noc z rzędu i – nie wiem, może z przemęczenia – ale co chwilę dopadało mnie poczucie totalnej beznadziei, a zarazem szoku, że Jej już nie ma… To nie mija. Nie cichnie ani na chwilę. Po prostu coraz lepiej umiem to maskować za dnia, przed ludźmi. Nocą i w

dałam radę, przynajmniej tyle
grudniowy poranek w Bukowinie Tatrzańskiej marznąć na balkonie w samych majtkach, fotografuję wschód słońca… próbuję doceniać piękno świata, cieszyć się krajobrazem, rozmawiać z ludźmi i dobrze wykonywać swoją robotę, ale przysięgam – idzie mi jak po grudzie… Chciałam nakręcić nastrojowy świąteczny filmik… Tymczasem mamy tu połączenie Dogmy, Transpotting i Blair Witch Project – żywa

Nadal jesteś całym moim światem, Kumok
Jest wiele pięknych rzeczy, którymi bez Ciebie nie potrafię się już cieszyć… Stojąc w słońcu i w wirujących płatkach śniegu, przypominam sobie, jak na mrozie sztywnialy Ci łapki i w ramach protestu rzucałaś się wkurwiona w zaspę śniegu, z której musiałam Cię wyjmować i sapiącą ze złości nieść do domu. Nadal jesteś całym moim

za chwilę zaczną mijać miesiące
Pierwszy raz od wielu lat wyjechałam. Daleko, służbowo, na tydzień. Wyjechałam tylko dlatego, że nie czekasz już na mnie w domu, nie drepczesz niecierpliwie pod drzwiami, nie fukasz rozzłoszczona, szukając mnie po kątach swoimi niewidzącymi oczkami i dziwiąc się, jak mogłam tak po prostu sobie wyjść i zostawić cię z całym bałaganem – w

Dawno, dawno temu dostałam małego pieska…
Dawno, dawno temu dostałam małego pieska, który okazał się moim zagubionym w dzieciństwie sercem. Rozpoznaliśmy się od razu, bez słów. I przez lata trwaliśmy w nierozerwalnym uścisku. Ja i mój piesek. Moje Serce i ja. I kiedy w końcu piesek zniknął, moje serce pozostało wielkie jak gwiazda, świecąc w ciemności niczym latarnia morska. Wiem,

szybciutko zamaskować pustkę i przypudrować ranę?
Wiem, że nie widać, ale naprawdę się staram. Wstawać, robić, mówić, pisać, pracować. Nie myśleć. Albo myśleć tylko wieczorami, kiedy mogę się bezpiecznie rozpaść. Ale też tylko na chwilę, żeby się nie pogrążyć i zaraz szybko wstać, robić, pracować, nie myśleć. Cieszyć się życiem. Bo przecież żyję, więc powinnam się cieszyć. Naprawdę jestem wdzięczna,

Miesiąc temu 🖤 po prostu bolał ją brzuszek…
1 listopada godz. 21:18. Kumok spokojnie drzemie, na lekach przeciwbólowych, pod kroplówką, walcząc z ostrym zapaleniem trzustki. Leżę obok niej, na podłodze w lecznicy, nie śpię od ponad doby, trzymam nieprzerwanie rurkę z tlenem przy jej pyszczku. Boję się, ale wierzę, że da radę. Bo przecież zawsze dawała… Jednak chwilę przed 23.00 Kumok postanawia,

mam nie ryczeć, bo Ciuciuś się bawi na kosmosie
Kumok ma tu rok, kubraczek – uszyty z mojego starego polaru i ortalionowej siatki na zakupy oraz minę sygnalizującą, że nienawidzi śniegu :)) Robię to zdjęcie, mając 30 lat i całe Kumocze życie przed sobą. Jeszcze nie zdaję sobie sprawy, jaką jestem szczęściarą… A tu fotka z czerwca 2009: zrobionq dokładnie miesiąc po tym,

chowam się głęboko w norze
Pracownia Zazie funkcjonuje zgodnie z prastarą zasadą: WIĘCEJ KURWA WSZYSTKIEGO!!! ostatnio głównie płaczę, ale ten mem tak strasznie mnie wczoraj rozbawił, że nie mogłam przestać się śmiać: A jeszcze przypomina mi on, jak wiele lat temu pewnej nocy miałam przedziwny i bardzo realistyczny sen, że ktoś przez megafon wrzeszczy mi do ucha w

podobno zaczyna się robić niesmacznie
dawne czasy nieustającego bajlando… ile to lat temu, nie wiem, chyba z pięć. teraz jestem już stara, gruba i ciągle płaczę. czyli zupełnie odwrotnie niż nakazuje instagramowa netykieta. chuja tam. jak mnie kurwa wkurwiają te wszystkie cytaty, mądrości i wyrzygi.

lekcja zamykania drzwi za ludźmi
Odejście Kumoka pociągnęło za sobą lawinę drobnych zdarzeń. lub ich braku. mijają dni, a ja mam coraz więcej lekcji do odrobienia, gorzkich pigułek do przełknięcia i drzwi do zamknięcia.

Patrzę na tę buzię i czuję ciepło, słodycz, miód na serce….
Mój stareńki kurczaczek ❤️ mój Wąż Grubas, moja Mała Biała Kiełbasa, mój Ciuciuś, mój Kowboj, moja Krewetka Arletka, mój Biały Kret, mój Mały Karaluch, moja miłość, mój Kumok. Wystarczyło na nią popatrzeć. I od razu było lepiej, cieplej, radośniej. Wszystko miało sens. Moje Słońce 🌞 ilekroć na nią patrzyłam, tylekroć myślałam sobie, że

Łączę kropki, przelewam wodę, buduję rurociągi
Wieczorami, po pracy, zaczyna się kryzys. Gram w gry, żeby mi nie rozjebało mózgu. Kolekcjonuję świąteczne ozdoby, kiełbasy, owoce. Łączę kropki, przelewam wodę, buduję rurociągi. Nigdy nie lubiłam grać w gry. Zawsze było mi szkoda czasu. Teraz gdy gram, boli tak samo, ale przynajmniej nie płaczę, bo bym nie widziała tych wszystkich kiełbas, co mam

Najbardziej przeraża mnie to, że już nigdy.
dziś o 23.00 miną dwa tygodnie od śmierci Kumoka 🖤 Mam nadzieję, że świetnie się bawi i jest ze swoją Pierwszą Mamą (na zdjęciu Szanowna Mama po prawej i wspaniałe dzieło jej życia – Kumok❤️ po lewej) Tymczasem ja – żyję, choć wydawało mi się to niemożliwe. Pracuję. Śpię. Płaczę. Czytam. Jem. Płaczę. Siedzę.

łąkowy lodołamacz, torujący sobie drogę mordką
Listopad – tak ogolnie i w całokształcie – nie jest łatwym miesiącem, sami przyznacie. Kumok nienawidziła zimna i mokrości, więc nic dziwnego, że dyskretnie wymknęła się do ciepłych krajów, kwietnych łąk i szumiących drzewostanów. Kumok kochała brodzić w zieloności wysokich traw – była niczym łąkowy lodołamacz, torujący sobie drogę mordką, przedzierający się przez zasieki

Miszurek została sama…
3 listopada: Wiele osób pyta, co z Miszurkiem… Miszurek już chyba wie, co się stało. Po tym, jak Kumok odeszła w lecznicy (naturalnie, bez eutanazji) – zabrałam jej ciałko do domu i pokazałam Miszurkowi. Obwąchała je, przestraszona, ale potem się uspokoiła. Spaliśmy wszyscy razem w łóżku, a Misio jeszcze rano siedziała przy Kumoczku i

minął tydzień.
jest słoneczny listopadowy poranek. moja żałoba jest podobno zbyt głośna. moja miłość do Kumoka również była nie do zniesienia. widocznie taka właśnie jestem. kocham tak jak umiem, głupio i na opak. nie potrafię mądrze poradzić sobie ze stratą. mówią, że potrzeba całej wioski żeby wychować dziecko. ja potrzebuję całej wioski, by opłakać jego śmierć

Kumok ❤️ (18.01.2009 – 01.11.2021) ❤️
Nie muszę się już bać końca świata, bo on właśnie nastąpił… ❤️Kumok ❤️ (18.01.2009 – 01.11.2021) moje najszczęśliwsze lata życia.

Kumok ma ostre zapalenie trzustki
Bardzo prosimy o kciuki i dobre myśli. Kumok ma ostre zapalenie trzustki. Szczęście w nieszczęściu, że nie wymiotuje i nie ma biegunki. Ale ból jest ogromny. Walczymy pod kroplówką. Halloweenową noc pełną grozy, strachu, rozpaczy i najczarniejszych myśli spędzamy na podłodze w klinice weterynaryjnej. 1 listopada: Wczoraj ok 22 był

nie mam na nic siły, więc scrolluję internety
i znalazłam na TikToku film, który mnie zasmucił i trochę przeraził… Daleka jestem od oceniania, bo generalnie filmik ma pozytywny wydźwięk, ale… Czy naprawdę „dzisiejsza młodzież” uważa, że pójście samemu na spacer i na kawę do kawiarni, zapalenie w domu świeczek i tańczenie w kuchni – za jakieś wyjątkowe przeżycia, które widuje się przeważnie w