Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Previous slide
Next slide

Codziennik Zazie • Zwyczajne życie w słowach i obrazach

I can buy myself flowers (oraz Currarę)

I po problemie! Wszyscy zadowoleni!     PS. [POSZUKUJĘ, kupię, przygarnę] ☠️ CURRARA ☠️ perfumowy psycho-killer czasów PRL, ☠️rodzima odpowiedź na „Poison” Diora, ☠️wiekopomne dzieło przedsiębiorstwa polonijno-zagranicznego Comindex, ☠️zatruta strzała sanatoryjnych dancingów, ☠️czarna perła sylwestrowych nocy, ☠️przyczyna arytmii i asystolii niewiernych mężów i zdradzanych żon przełomu lat 80. i 90. Spytajcie swoich Mam i Babć,

Czytaj więcej »

dzień kobiet

Od zawsze obchodziłam Dzień Kobiet, ale tegoroczny celebruję w sposób szczególny, bo w moim życiu raptem tydzień temu zdarzyło się coś, czego nigdy nie chciałam, a już z pewnością nie planowałam, zuchwale przekonana o swoim końskim zdrowiu. Oto w wieku 44 lat zostałam “syrenką” (bo tak mówią o sobie kobiety po histerektomii, pozbawione macicy w

Czytaj więcej »

with or without

czyli Na górze róże, na dole donica – Na chuj mi była ta cała macica? Nie dość, że nie skorzystałam z niej przez cale życie, to jeszcze zafundowała mi taki krwawy finał swojej egzystencji w moim ciele. I na pamiątkę – wątpliwej urody dyptyk pt. „with or without” Nie widzę różnicy, więc po co było

Czytaj więcej »

stare, dziwne i niesmaczne

Poniedziałek, 27 lutego 2023, tuż po 7:00, Mokotów. Stoję i czekam na autobus, który zawiezie mnie do szpitala. Jutro mają mnie operować. Czuję się tak strasznie staro. Jak te przejrzałe, uschnięte i dziwne owoce, kurczowo trzymające się łysego i zahibernowanego drzewa… Zbyt przejrzałe i stare, by je zerwać. Zbyt silne i uparte, by spaść. Zdecydowanie

Czytaj więcej »

romantyczny wieczór przy świecach

Myślicie sobie teraz: „Ooo, Olga i Marcin to umieją w walentynki… Ten klimat, ten styl…” Otóż owszem, umieją. W rachunki za prąd. Opłacane na złe subkonto! No i w końcu przyszedł miły pan i… pyk! Odłączył zasilanie.   No i tera pacz na to! Zima za oknem, blask świec, cisza i spokój…   PS. wszystko

Czytaj więcej »

Zazie na gościnnych występach w… szpitalu!

Jeśli mam być szczera, to nie wierzyłam, że jednak wyląduję w szpitalu. No bo jak to – ja? największy kozak i zuch, który choć jojczy i marudzi, to do lekarza nie pójdzie, bo po co, przecież samo przejdzie… O dziwo, tym razem nie przeszło, a wręcz przybrało na sile, pozbawiając mnie resztek hemoglobiny i innych

Czytaj więcej »

14 urodziny Kumoka

  Dzisiaj Kumok skończyłaby 14 lat ❤️ Umarła przeszło rok temu, ale to niczego nie zmienia, bo jest ze mną cały czas i kocham ją najbardziej na świecie ❤️ Jest moją Istotą, moim Duchem Opiekuńczym i Przewodnikiem… Są takie chwile, kiedy wspomnienia chwytają mnie za gardło i przez moment mam wrażenie, że znów będę szaleć

Czytaj więcej »

Pierwsza choinka Małego Czuczu

  To już drugie święta bez Kumoka… Choć tak naprawdę tych zeszłorocznych nie obchodziłam. Nie mieliśmy nawet choinki. Wigilię spędziliśmy u Rodziców, ale niewiele pamiętam.  Byłam tam tylko ciałem, bo duszą i sercem przez kolejne tygodnie – tylko z Kumokiem. Dzięki Małemu Czuczu wróciłam do żywych. To jej pierwsza choinka. Zobaczcie, kto leży z dziewczynkami

Czytaj więcej »

zawsze i wszędzie – razem

W naszej rodzinie kultywujemy różne tradycje… Tyle że Miś Miszur kultywuje swoje własne. Jedną z tradycji świątecznych Misia Miszura jest… publiczne zesranie się w kulminacyjnym momencie świątecznych obchodów. Kurtyna. Moją zaś tradycją jest zabieranie „mini-Kumoka” (w czarnym aksamitnym „wdzianku”) tam, gdzie zbiera się cała rodzina i tam, gdzie zawsze przez lata nam towarzyszył nam Ciuciuś…

Czytaj więcej »

Małe Czuczu szuka jesieni

  Ostatnimi czasu Małe Czuczu jest bardzo zajęte, ponieważ fama głosi, że przyszła jesień, więc za punkt honoru nasz Ciągutek postawił sobie osobiste jej spotkanie. No więc szuka jej zawzięcie i dziwuje się światu z właściwą sobie gracją czyli „o rety!” & „o jeny!”.                      

Czytaj więcej »

czas zatoczył idealne koło

  Dziś mija 7 miesięcy bez Kumoka 💔 i zarazem 7 tygodni odkąd czas zatoczył koło, a jeden z równoległych światów – ten najbardziej nieprawdopodobny i zachwycający – zahaczył o moją czasoprzestrzeń. Niech trwa całe swoje życie. I kolejne półtorej dekady mojego ❤️            

Czytaj więcej »

egzotyczna sobota Matki Zazie

  Matka Zazie, otynkowawszy swą obłą facjatę, wyszła na pełne słońce i doznała momentalnego wstrzymania funkcji życiowych!   Jako że Matka Zazie jest zdeklarowanym wampirem, miłośniczką pełnego zachmurzenia i mroku a poza tym – nie czarujmy się – jest gruba. a grubość i słońce, jeśli już muszą iść w parze, to raczej snują się ospale,

Czytaj więcej »

takie tam, dorosłe życie w szklanym piekle

strona główna > codziennik      Matka Zazie w pocie czoła zarabia na chrupki, mięska, gryzaki, gumowe węże, piszczące piłeczki, grające wielorybki i bobo-pierdolniczki z placem zabaw w komplecie: Matka stuka w klawisze i generuje ciągi liter, które podobno coś znaczą, ale sama już Matka nie jest pewna, co dokładnie. Oraz po co.   Aktualnie Matka

Czytaj więcej »

❤️ Małe Czuczu ❤️

  Myślę sobie, że Źródło szczęścia okazuje się niewyczerpane i hojne – nie tylko dla tego, który ma odwagę z niego zaczerpnąć… Ale też dla tego, który nie mając odwagi, prowadzony jest tam za rękę przez swojego Przyjaciela, którzy wierzy za nich oboje i widzi dalej, poza horyzont… Dzisiaj cała jestem wdzięcznością, radością i nadzieją.

Czytaj więcej »

stara, gruba i przeraźliwie smutna

  Olałam psychiatrę i sama zwiększyłam sobie dawkę paroksetyny i bupropionu. Póki co – chuja mi pomagają, nie jestem w stanie wrócić do poprzedniego stanu. Gdy przez 48 godzin towarzyszyłam Kumokowi w umieraniu – już wtedy intuicyjnie wzięłam podwójne dawki antydepresantów. Byłam chora. Po tygodniu leżenia w łóżku, w jakiejś bezprzytomnej malignie, przeniosłam się do

Czytaj więcej »

Znak od Kumoka

  Po raz pierwszy przyśniła mi się dzisiaj Kumok – bardzo przelotnie i niewyraźne, ewidentnie była czymś zajęta i zaaferowana, jak zwykle zresztą za życia. A potem w tym śnie umarła i ja w panice – sama! – zaczęłam ją operować. I w końcu ożyła, ale zerwała się i gdzieś pobiegła. Potem zadzwoniła do mnie

Czytaj więcej »

rzygi

Pisanie uruchamia we mnie całe pokłady smutku i bólu, które znienacka lecą mi na głowę jak deszcz dawno zapomnianych szpargałów, wysypujący się zza uchylonych drzwi pawlacza. Chciałam wyjąć tylko pompkę do roweru, niebieską torbę z Ikei albo litrowy słoik z zakrętką twist-off, ale nie, kurwa, nie! Przeszłość – nieostrożnie naruszona drgnięciem misternej konstrukcji bambetli, klamotów

Czytaj więcej »

kwietniowe roztopy, rozkminy i najważniejsza decyzja, która jak zwykle podjęła się sama

  Tego dnia zarówno pogoda, jak i sceneria, idealnie odzwierciedlały mój wewnętrzny krajobraz: konsekwentna szarość, przejmujący chłód, krople burej wody zalewające oczy i wszechobecny smutek wymarłej, opustoszałej i doszczętnie zrujnowanej przestrzeni. Wiem, egzaltowany i pretensjonalny akapit, ale chciałam jakoś złagodzić opis stanu, który zasadniczo da się streścić słowami: nie chce mi się kurwa żyć. Minęło

Czytaj więcej »

I swear there’s nothing

Zaczęłam pisać tego bloga w świecie bez Facebooka, Instagrama i TikToka, mając złudne poczucie, że jestem całkowicie anonimowa i nikt mnie tu nie znajdzie. Minęło dwadzieścia lat i dzisiaj, w tej rzeczywistości otagowanej najbardziej chwytliwymi hasłami, naznaczonej serduszkami, subskrypcjami i łapkami w górę – wracam do punktu wyjścia. Blogi stały się tak cudownie anachroniczne, że

Czytaj więcej »

2002 / 2022

To miał być tylko primaaprilisowy żart, ale w sumie… czemu naprawdę nie wrócić na bloga? ;)   Blog Zazie kończy w tym roku 20. lat. I gdyby ktoś z blogowej przeszłości – spośród dawnych Czytelników – zapytał teraźniejszą mnie: “Zazie, co u Ciebie słychać?” – to musiałabym odpowiedzieć, że: Mam złamane serce, bo Kumok odeszła.

Czytaj więcej »

szklane piekło

Chora – nie chora, zapierdalam do roboty. Zaczął się naprawdę gorący okres. Tak koszmarnie nie mam siły, wszystko we mnie płacze i krzyczy. Cały dzień spędziłam w biurowcu, w którym nie dało się nawet uchylić okna, a mimo pięknego słońca na zewnątrz – wszędzie świeciło sztuczne światło. Strasznie mnie to wymęczyło fizycznie i psychicznie. spędzę

Czytaj więcej »

Przyśnij mi się, Kumok…

  Fotka z Facebooka. Dokładnie rok temu: nasza ukochana Krokodyl Zgniłek ❤️ polecała Wam wtedy świece z naszej domowej manufaktury, które ratowały nasz budżet na leczenie onkologiczne, dzięki któremu wywalczyliśmy dla niej jeszcze 7 miesięcy życia… ❤️ Najpiękniejsze 7 wspólnych miesięcy ❤️   a tu: 11 lat temu ❤️ Kumok i Miszur w wieku zabawkowym

Czytaj więcej »

energetyczny firewall, czarujący pierdolniczek i Trylobit Mariusz

Powyginany w chińskie osiem, albo nawet dziewięć, dźwig za oknem wygląda jak dziecięca zabawka. Przypomina mi te łamigłówki z mojego ulubionego peerelowskiego czasopisma dla dzieci „Wesołe Minuty”. Połącz kropki. Od jedynki, drążącą linią do dwójki, potem do trójki i dalej – nieco krzywo, bo szukało się chwilę wzrokiem – do piątki i szóstki… Kurwa, a

Czytaj więcej »

pełne zanurzenie

  Szczytem braku taktu, elementarnej przyzwoitości i zwykłej ludzkiej empatii – gdy tuż obok trwa wojna – jest z mojej strony pełne zanurzenie się w depresję, która chowa mnie pod kołdrę, gapi się mną bezmyślnie przez okno albo siedzi moim ciałem nieruchomo przez kilka godzin. Zejście z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu – kategoryczną decyzją

Czytaj więcej »

podobno czas wracać do życia

  Przyjaciółka od jakiegoś czasu namawia mnie usilnie, choć przeważnie w krótkich żołnierskich słowach, bym się ogarnęła. I że już dosyć tego. Że czas wracać z tej otchłani rozpaczy do życia. I że ona wie, co mi pomoże. I że już czas. Leżę w łóżku, bez siły. Nie wyobrażam sobie powrotu. Jeszcze nie teraz. Mówię,

Czytaj więcej »

Staję na głowie, żeby dawać radę i nie spaść na samo dno

  Dziś jest Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Za mną ponad 8 tysięcy dni walki z nawracającą i dosyć lekooporną jej postacią. Tysiące tabletek-antydepresantów, setki godzin psychoterapii, warsztatów, coachingu, dziesiątki przeczytanych książek z cyklu „jak żyć”, mnóstwo cudownych kuracji i niekonwencjonalnych metod. Przez ponad 20 lat przerobiłam już chyba wszystko. Raz jest lepiej, raz gorzej,

Czytaj więcej »

Ta pustka obok Miszurka jest czasem ponad moje siły…

  Od śmierci Kumoka na samą myśl, że miałabym jechać z mopsem do weterynarza – dostawałam prawie ataku paniki. Dzisiaj rano musieliśmy jechać z Miszurkiem do dentysty, umówić się na zabieg. Myślałam, że nie dam rady. Szłam, rycząc. Przecież zawsze dreptały dwie. Moje. Najukochańsze. Kumok i Miszur. Miszurek i Kumuś. Ci dwaj. Robacy. Dziewczynki. Karaluchy.

Czytaj więcej »