♥ Bratnie Tusze ♥
Sisterhood in fatness, fitness & happiness -
czyli ciałopozytywnie o życiu, tyciu i odchudzaniu

Oto ja, Zazie – weteranka odchudzania, pasjonatka diet i mistrzyni efektu jojo – po raz kolejny przystępuję do zrzucania swojej mutant-masy. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że o rozpaczliwych próbach odchudzania [CZYTAJ] mogłabym napisać grubą książkę. Dlatego tym razem spróbuję schudnąć na spokojnie, bez desperacji, bez radykalnych albo zwyczajnie głupich metod – za to z szacunkiem i miłością do swojego ciała. Mam jednak dylemat: czy odchudzanie w ogóle może być ciałopozytywne? [CZYTAJ]

ODCHUDZANIE [13]: Jak sobie radzić z zachciankami

dzień 13: sobota, 30 stycznia 2016 Dzisiaj jestem zmęczona i chce mi się spać. Najchętniej odwiesiłabym tę dietę na kilka dni, ale wiem, że to bez sensu. No bo ile razy można zaczynać od początku? No ile?! Cierpię na chwilowy kryzys wiary w sukces, mimo utraty wagi. Przejdzie. Przecież zawsze przechodzi. ♦ WAGA:    nadal 68 kg. bez

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [12]: Ćwicz wytrzymałość na głód

dzień 12: piątek, 29 stycznia 2016 Temat dzisiejszej „pogadanki umoralniająco-odchudzającej” (do przeczytania w dalszej części notki) kojarzyć się może z jakimś chorym hasłem Zakonu Pro-Ana, ale od razu uspokajam, że chodzi o coś zupełnie innego ;) ♦ WAGA:    jeśli dziś jest piątek, to ważę 68 kg  (osiąg: – 4 kg) ♦  raczej nie jest źle, tyłek zaczął

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [11]: Naprawdę jesteś głodna czy może po prostu masz ochotę coś zjeść?

dzień 11: czwartek, 28 stycznia 2016 Odkąd jestem na diecie, staram się nie myśleć o jedzeniu. Skoro i tak nie czekają mnie żadne gastronomiczne fajerwerki – ani dzisiaj, ani w najbliższych dniach – to po co się emocjonować? No i przede wszystkim – czym? Śniadanie. Obiad. Kolacja. Białko, węglowodany złożone, zdrowe tłuszcze. Kawa, herbata, jabłko. Oraz

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [09]: Niedowład mięśni, niedoczynność serca, ułomność oddechowa wraz z niedorozwojem kondycyjnym

dzień 09, wtorek, 26 stycznia 2016 Jeśli istnieją ludzie, którym naprawdę nie po drodze ze sportem, i to z przyczyn wrodzonych i niejako organicznych, to ja właśnie do nich należę.  I tutaj w zasadzie mogłaby zapaść kurtyna, ciężka żelazna zasłona milczenia, ale nie ma tak dobrze… ♦ WAGA:    nie panikuj. zważę się w piątek, ok? ♦ ILOŚĆ

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [08]: Koktajl ze spiruliną, szejk z wodorostów i smarki z nosa jelenia

dzień 08, poniedziałek, 25 stycznia 2016 Czy każda dieta wymaga kuchennych rewolucji? Czy naprawdę jesteś na nie gotowa? ♦ WAGA:    wsunięta głęboko pod szafę. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW:    1,5 litra zaledwie. przyzwyczajam się. ♦ SUPLEMENTY:   ziemia okrzemkowa. nadal nie mogę znaleźć proszku zasadowego? Syd? ♦ POSIŁKI:   moje posiłki są proste. i tylko takie maja dla

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [07]: Usuń wszystko, co cię może kusić.

dzień 07, niedziela, 24 stycznia 2016 ♦ WAGA:    zapewne ani drgnie, ale póki co – nic mnie to nie obchodzi! ;P ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW:    daj spokój, nie będę ciągle sikać! ;/ ♦ SUPLEMENTY:  gentle iron (1tabl.), vit. D 5000 jedn. ♦ POSIŁKI:   przyzwyczajam się do tych śmiesznych porcyjek ;) śniadanie:    omlet z pieczarkami obiad:

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [06]: Uważasz, że dieta jest sprawą prywatną, intymną, wstydliwą?

dzień 06, sobota, 23 stycznia 2016 Dawno, dawno temu, wpadłam w błędne koło „wstydzenia się”. Wstydziłam się, że utyłam i zarazem było mi wstyd, że rozpaczliwie chcę schudnąć. Czułam się jak na cenzurowanym. Chciałam za wszelką cenę ukryć fakt, że się odchudzam, schować w najczarniejsze dziurze i nagle, pewnego pięknego dnia, zaskoczyć wszystkich „nową Zazie, lżejszą

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [05]: Jedz powoli i z namysłem? Jedz ravioli z masłem?

dzień 05, piątek, 22 stycznia 2016 Spokój. Tylko spokój może mnie uratować. ♦ WAGA:    jeszcze nie. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW:    znów za mało. ♦ SUPLEMENTY:   antydepresanty, witaminy, żeń-szeń ♦ POSIŁKI:   na szczęście Syd gotuje <3 śniadanie:    jajko na miękko, pomidor, sałata obiad:   gotowany indyk ze szpinakiem kolacja:   kozi twarożek z oliwkami czy ja się tym

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [04]: Cienki Bolek z przyznaną na wyrost odznaką wzorowego ucznia

dzień 04, czwartek, 21 stycznia 2016 oj, cieniutko dzisiaj ze mną, cieniutko… oraz:  90% mojej twarzy zajmuje nos. kurwa. ♦ WAGA:    cztery tony w ramach PMS’u :( ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW:    półtora litra. zadowolona? ♦ SUPLEMENTY:   zapomniałam ♦ POSIŁKI:   skromniutkie śniadanie:    gotowana chuda szynka + awokado i sałata obiad:   łosoś na parze z brokułami kolacja: 

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [03] Siadaj, jedz i nie gadaj!

dzień 03, środa, 20 stycznia 2016 Codzienne regularne raporty bywają trudniejsze niż sama dieta. ♦ WAGA:    nie wiem, zważę się za jakiś czas. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW:    tak, będę pić wodę. od jutra! ♦ SUPLEMENTY:   ziemia okrzemkowa, witaminy. gdzieś mi się zapodział proszek zasadowy… ♦ POSIŁKI:   bardzo smaczne, przygotowane przez Syd śniadanie:    omlet z pieczarkami,

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [02]: Czujesz się lepiej, gdy przestrzegasz planu czy gdy masz możliwość wyboru?

dzień 02, wtorek, 19 stycznia 2016 Po nocnym napadzie drgawkowym Kumeczka moja własna dieta wydaje mi się jeszcze mniej istotną rzeczą niż wczoraj. Najlepiej przestać o niej myśleć. W ogóle przestać myśleć o jedzeniu i jeść tylko to, co przewiduje dzisiejszy jadłospis. ♦ WAGA:    nie no, bez przesady, nie będę się codziennie ważyć! ♦ ILOŚĆ

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE [01]: bardzo przepraszam, ale nie mam czasu

dzień 01, poniedziałek, 18 stycznia 2016 Odpowiedni moment na rozpoczęcie diety nie nadchodzi w zasadzie nigdy, a ten poniedziałek już wyjątkowo się do tego nie nadaje. Trzy godziny spędzone z Kumokiem w poczekalni u weterynarza i jeszcze jedna w samym gabinecie. Do tego nowe diagnozy, nowe zalecenia, nowe przypuszczenia. Dieta to ostatnia rzecz, o której

Czytaj więcej »

[ODCHUDZANIE] Twój jadłospis: lista realnych potrzeb żywieniowych czy może zestaw organoleptycznych przyjemności?

Tak naprawdę wcale nie chodzi o to, byś na dietę wybierała się jak na wojnę, uprzednio przygotowując się jak do wyścigu zbrojeń. Wyrzuć z głowy wszystkie wyobrażenia dietetycznych katuszy, ohydnych rozgotowanych warzyw czy własnej śmierci głodowej przed telewizorem podskakującym wraz z Chodakowską na ekranie. Wyluzuj, chociaż odrobinę. Twój niepokój przed porzuceniem dotychczasowych nawyków i wyjściem poza

Czytaj więcej »

Dlaczego cukier nie krzepi?

  Ostatnia notka na temat mojego uzależnienia od cukru (klik!) wzbudziła spore zainteresowanie – z moich blogowych statystyk wynika, że w jeden dzień przeczytało ją ponad 3.000 osób i chociaż nikły promil czytających zostawił po sobie ślad w postaci komentarza na blogu lub FB, to zamiast tego zostałam zasypana lawiną maili i prywatnych wiadomości na

Czytaj więcej »

Cześć, jestem Olga. mam 37 lat i jestem… uzależniona.

Od wielu lat. Nie wiem, kiedy dokładnie to się zaczęło. Może jeszcze w liceum, podczas pierwszej depresji. Może na studiach, w czasie stresującej sesji egzaminacyjnej. Nie pamiętam… Może po jakimś bolesnym rozstaniu albo traumie z 1997… Może dopiero wtedy, kiedy zamieszkałam sama i rozpaczliwie odbijałam się od ścian pustego mieszkania na końcu świata. Nie wiem,

Czytaj więcej »

clap your hands, oh clap your hands!

Nie jest łatwo się odchudzać, gdy stoisz na niepewnym gruncie, a raczej trzęsiesz się ze strachu, bo nie wiesz, co będzie dalej, a przy tym masz pełną świadomość tego, że całe to grząskie bagno zawdzięczasz samej sobie, bo ostatnie trzy lata spierdoliłaś tak koncertowo, że mogliby Cię pokazywać w Sevres, tuż obok platynoirydowego metra, jako

Czytaj więcej »

Odchudzam się!

Zacznę od jutra, bo dzisiaj już zjadłam batona i lody, poza tym jestem niewyspana. Albo najlepiej od poniedziałku, bo na jutro mam deadline w pracy, a w środę idę na piwo z Dziunią i Kicią. Potem będzie już piątek, czyli impreza u Zenka. Bez sensu. W sobotę pewnie pójdziemy na pizzę i piwo, w niedzielę

Czytaj więcej »

raport z odchudzania (2): są takie dni, kiedy samo odchudzanie nie wystarcza…

kiedy mój młodszy brat, Wojtek, był jeszcze małym chłopcem – a i ja byłam też zupełnie nieduża – zwykł wyładowywać swoją życiową frustrację mantrycznym powtarzaniem magicznego zaklęcia, które brzmiało: główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa.  i tak dalej, bez końca, dopóki mu nie ulżyło. no i tak, tytułem wstępu. dzisiaj miałam taki dzień, że nic, tylko główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa.  główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa.  główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa. główno-dupa-siki-kupa. najpierw zaspałam.

Czytaj więcej »

raport z odchudzania (1): miseczka nachosów katastrofy nie czyni, ale i tak doprowadza mnie do rozpaczy…

sezon gimnastyki korekcyjnej uważam za rozpoczęty WAGA:   65,9 kg   SUPLEMENTACJA:  gentle iron (1tabl.), vit. D 5000 jedn. AKTYWNOŚĆ PORANNA:  „Skalpel” (Chodakowska) 40min + rozciąganie AKTYWNOŚĆ WIECZORNA:  nordic walking, 60min   POPEŁNIONE GRZECHY:   miseczka nachosów po wieczornym nordiku. (kurwa! napad głodu i osłabienia) NASTRÓJ:   euforyczno-depresyjny UWAGI:   Ferrytyno, błagam, rośnij! Energio przybywaj! Nie mam siły… :( MOTYWACJA:

Czytaj więcej »

raz gruba – zawsze gruba

moje odchudzanie i mozolna wspinaczka do jako takiej formy cielesnej nie są bynajmniej pasmem spektakularnych sukcesów, o nie! i chociaż moja dietetyczka odtrąbiła wszem i wobec zwycięstwo nad moją mutant-masą i po 5 miesiącach porzuciła mnie na pastwę losu oraz reszty dietetycznych pokus, to niestety z perspektywy czasu muszę z przykrością stwierdzić, że anihilacja nadmiaru

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE: program Metabolic Balance – wznowienie Fazy Ścisłej (2)

Oto przed Wami najbardziej absurdalne, nieudane i nieapetyczne foty żarcia w polskim internecie – utrzymane w poetyce kultowego już „Gotuj z Shebenem”, po prostu głęboki off kulinarny i estetyczny Rów Mariański (tudzież Żuławy Wiślane). Lecz powtarzam – nie będę skakać nad talerzem z blendą i reflektorem, bo dostanę skrętu żołądka. Koniec, kropka.   ŚNIADANIE 75g szynki – chuda

Czytaj więcej »

ODCHUDZANIE: program Metabolic Balance – wznowienie Fazy Ścisłej (1)

Obiecywałam sobie i obiecywałam, aż w końcu wzięłam się w garść i wróciłam na ścieżkę cnoty – czyli do początkowej Fazy Ścisłej Metabolic Balance – KLIK! [o diecie Metabolic Balance i jej efektach piszę dokładniej TUTAJ – klik!] A poniżej w największym – obrazkowym – skrócie mój dzisiejszy jadłospis. Wybaczcie zdjęcia, tudzież stylizację potraw (a raczej

Czytaj więcej »
Czy odchudzanie w ogóle może być CIAŁOPOZYTYWNE?

Odnoszę czasem wrażenie, że w dobie, zyskującej coraz większą popularność, “ciałopozytywności” – odczuwanie jakiegokolwiek dyskomfortu w związku ze swoją wagą, figurą czy wyglądem traktowane nie tylko jako objaw braku samoświadomości i samoakceptacji, ale wręcz fatfobii.

Według powierzchownie rozumianej ciałopozytywności – każda kobieta jest boginią i powinna akceptować siebie bezgranicznie, nie mieć żadnych kompleksów oraz kochać i celebrować swoją cielesną bujność.

W tym ujęciu jakiekolwiek niezadowolenie ze swojego wyglądu czy próby schudnięcia są objawem emocjonalnej niedojrzałości i próżnej pogoni za przemijającym pięknem, a co więcej – przyjęciem na siebie jarzma patriarchatu i zgodą na przedmiotowe traktowanie kobiet. Czy jakoś tak…

Żeby było jasne: szanuję grube dziewczyny. Podziwiam te, które twierdzą, że czują się piękne i szczęśliwe. Być może nawet im zazdroszczę. Niestety, nie jestem jedną z nich. Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30 kg. Właśnie z miłości i szacunku do własnego ciała, bo znów chcę być zdrowa, silna i sprawna.

Moje przygody z odchudzaniem

W kwestii odchudzania przerabiałam już niemal wszystko: od ryzykownych przygód z najbardziej absurdalnymi głodówkami z internetów, przez żenujące próby wytrwania na dietach układanych przez „specjalistów”, po heroiczne wysiłki w stawianiu sobie w miarę racjonalnych ograniczeń żywieniowych… O tym, jak z wiotkiego dziewczęcia przemieniłam się w sympatycznego wieloryba możecie przeczytać TUTAJ.

Od kilku lat w rozpaczy i desperacji szukałam w internecie najszybszego sposobu na schudnięcie. Niestety znalazłam parę diet, głodówek i absurdalnych porad, które okazały się opłakane w skutkach, spowalniając mój metabolizm i rozwalając gospodarkę insulinową, przez co nie tylko utyłam jeszcze bardziej, ale i doprowadziłam swój organizm do insulinooporności.

O jednej z najgłupszych i najbardziej szkodliwych (według mnie) „diet” – czyli Lemon Detox Diet (inaczej: Master Cleanse) – możecie poczytać TUTAJ – szczerze nie polecam i z całego serca odradzam!   Moim kolejnym błędem dietetycznym były tabletki rzekomo spalające tłuszcz – o perypetiach z Ketonem Malinowym przeczytacie TUTAJ   Kolejne „cudowne diety” z popularnych portali internetowych doprowadziły mnie stanu, w którym ważyłam 85 kg – o moich rozpaczliwych próbach schudnięcia możecie przeczytać TUTAJ oraz TUTAJ.

W końcu, kiedy już totalnie straciłam nadzieję, trafiłam program żywieniowy Metabolic Balance (o jego zasadach możecie przeczytać TUTAJ, a mój jadłospis poznać TUTAJ).   W marcu 2014 roku wyrzuciłam całkowicie z jadłospisu węglowodany proste, gluten i laktozę. W ciągu kilku miesięcy schudłam 20 kilogramów. Przez 2 lata, jedząc normalnie, utrzymywałam wagę 65-70kg, wspomagając się terapią kognitywną na podstawie książki Dr Judith Beck „“Myślenie wyszczuplające. Dieta Dr Beck” (możecie o niej poczytać TUTAJ ). Niestety, problemy osobiste i skłonność do “zajadania negatywnych emocji” sprawiły, że znów zaczęłam tyć.

Po zakończeniu 10-letniego związku (jesienią 2017 roku) moje “problemy z odżywianiem” osiągnęły swoje apogeum: przez kilka miesięcy po prostu leżałam, płakałam i żarłam, dobijając w 2018 roku do rekordowej wagi 100 kg. W styczniu 2019 roku rozpoczęłam kolejną edycję odchudzania – Terapię Ketogeniczną. Po ponad 2 miesiącach terapii i 20 zrzuconych kilogramach mogę z całą stanowczością stwierdzić coś banalnego w swej oczywistości: ani detoks i dobrze zbilansowana dieta, ani sukcesywne chudnięcie, ani zabiegi wspomagające, ani opieka specjalistów – nie rozwiązują tego, co mam w głowie, czyli zaburzeń jedzenia. Efekt jo-jo po Terapii Ketogenicznej zaskoczył nawet mnie samą: nie minęło pół roku, a znów ważę prawie 100kg.

Co dalej? Nie wiem. Nie zliczę, ile już razy próbowałam schudnąć, zasięgając porad lekarzy i dietetyków; wykupując diety pudełkowe czy programy żywieniowe; łykając suplementy i pocąc się na podłodze przed wirtualnym obliczem youtube’owych trenerek i fit-blogerek. Przez ostatnie 10 lat ufałam w tej materii wszystkim i każdemu z osobna, skoro nie mogłam polegać na samej sobie: ani w kwestii ilości pochłanianego jedzenia, ani tym bardziej w kwestii ułożenia racjonalnego planu żywienia i zrzucania mutant-masy. Przez ten cały czas nasłuchałam się najrozmaitszych teorii na temat tycia i chudnięcia oraz poznałam “101 niezawodnych sposobów na zrzucenie nadprogramowych kilogramów i zachowanie smukłej sylwetki aż do późnej starości”. Nikt jednak nie zapytał mnie, dlaczego ja właściwie tyję; co, kiedy i jak jem; co czuję, jedząc; kiedy to się zaczęło; jaką mam relację z jedzeniem; jak postrzegam swoje ciało; dlaczego raz chudnę 20 kg, a zaraz potem tyję i ważę 30 kg więcej; oraz – jak się w związku z tym czuję. Dlatego wszystkim dziewczynom, kobietom i paniom, które pytają mnie, jaką najskuteczniejszą metodę polecam im na odchudzanie – odpowiem:

Każda dieta będzie dobra, pod warunkiem, że zajmiesz się sobą, swoimi emocjami, lękami i kompleksami; swoją relacją z jedzeniem i z najbliższymi ludźmi; swoim najbliższym otoczeniem, swoim ciałem i głową, swoimi myślami i przekonaniami. Wtedy najzwyklejsze jedzenie okaże się najskuteczniejszą dietą, bo będziesz je po prostu jadła, żeby żyć – a nie żyła, żeby jeść; żeby koić jedzeniem smutki, łagodzić nim stres, maskować nim samotność czy lęk, nagradzać się za sukcesy czy karać za porażki. Zajmij się sobą, po to, by jedzenie wróciło na właściwe sobie miejsce i znów stało się pokarmem, a nie Twoim przyjacielem, kochankiem, powiernikiem, terapeutą, prześladowcą i katem; ukochanym wrogiem, który wodzi cię na pokuszenie i niszczy.

Dlatego nie pytajcie mnie więcej, jak najlepiej schudnąć. Od dziś będę starała się – przede wszystkim samej sobie – odpowiedzieć na pytanie: jak przestać tyć? jak przestać się objadać? jak zacząć normalnie jeść, nie stając się po chwili wielorybem.