[ODCHUDZANIE] Don’t bullshit me, 80-kilogramowa krowo!
To będzie krótka i raczej niewesoła opowiastka o tym, jak: ↑ z 55kg ↑ utyłam do ↑ 85kg ↑ ↓ z 85kg ↓ schudłam ↓ do 65kg ↓ ↑ z 65kg ↑ utyłam do ↑ niemal 80kg ↑ Tak, właśnie to chciałam Wam przekazać, drogie Czytelniczki. Ważę prawie 80kg i jest mi z tym, rzecz jasna, chujowo. Jak zwykle nie wiem, kiedy to się
[ODCHUDZANIE]: Sytuacja jest – rzekłabym – dynamiczna…
Przeanalizowawszy wszelkie za i przeciw, postanowiłam, że jednak na razie nie zostanę Pudzianką. Co nie znaczy, że zamierzam wrócić do bycia Grycanką. Nie będę jednak ukrywać, że moje plany zostały pokrzyżowane. Bom się wkurwiła. Ostro. Nie wiem dokładnie, na co i na kogo, bo chyba póki co nie dojdę, czy większy wpierdol powinnam dostać ja sama
ODCHUDZANIE: Ruszyłam z kopyta i patataj
Nie da się ukryć, że od lat działam według dobrze znanego sobie schematu. To znaczy: mam problem. Dajmy na to. Przykładowo. Mam duży problem. Dużo za duży. Taki duży, że ojapierdolę. Cóż ja pocznę, co ja zrobię. To znaczy… Doskonale wiem, co mam począć i zrobić. Ale nie mogę. Nie teraz. Ojajebie, jak ja bardzo
ODCHUDZANIE: Kryzysy. Rozczarowania. Zwątpienia. || Oraz: koniec tego pierdolenia.
dzień 03: czwartek, 4 sierpnia 2016 Przez tydzień nie pisałam notek odchudzaniowych – z prostej przyczyny: przeżywam kryzys. Kryzys wiary w sens odchudzania, ideę diety, zasadność ćwiczeń fizycznych oraz całą resztę tego badziewia, które jako proces miałoby zaowocować 10-kilogramowym spadkiem wagi. Chcę schudnąć, jasne, że chcę. Ale po drodze dopada mnie tyle wątpliwości, codziennych smutków, zwątpień
ODCHUDZANIE: Przetrwają najgrubsi czy najpiękniejsi?
dzień 02: wtorek, 26 lipca 2016 wstałam o 6.00 rano, po zaledwie 4 godzinach snu. prysznic, spacer z Mopsimi Paróweczkami, a następnie… szturm na lodówkę. ⇒ odżywianie wg programu METABOLIC BALANCE (czytaj…) no to sobie dzisiaj poszalałam…. śniadanie: jajko na twardo, 3 plasterki sera owczego, banan, mango – nie, to nie jest Metabolic Balance, tylko mega-skucha! obiad: ser
ODCHUDZANIE: Dieta, trening i… krew w piach
dzień 01: poniedziałek, 25 lipca 2016 No to zaczynamy… Nie wiem, ile dać sobie czasu na zrzucenie 10kg. Fajnie by było, gdybym poradziła sobie w 2 miesiące. Nie wiem, czy to realne…? ⇒ odżywianie wg programu METABOLIC BALANCE (czytaj…) śniadanie: jajko na twardo, awokado, oliwki obiad: pieczona ryba z cukinią, czosnkiem i rozmarynem kolacja: duszone kurki z
ODCHUDZANIE: Ile w coli błonnika? Zero gram.
dzień 00: niedziela, 24 lipca 2016 Zaczęłam się odchudzać w minioną niedzielę i choć wystartowałam naprawdę zacnie, to – jak zapewne zauważyłyście – notki krzewiące ideę weight-loss’u i samoakceptacji bynajmniej nie pojawiały się tutaj jak grzyby po deszczu. Oczywiście, że przyznam Wam się do wszystkiego, ponieważ z głębi serca wyznaję filozofię „Don’t bullshit me, bitch!” i nie będę Wam ściemniać,
[ODCHUDZANIE]: Plan awaryjny
Dzisiejsza notka odchudzaniowa – pisana przeze mnie na kolanie, w telefonie, w poczekalni kliniki weterynaryjnej, tuż obok Kumoka podłączonego do kroplówki – będzie o wszystkim i o niczym, bo tematów mam całe mnóstwo, natomiast warunków do ich opisania: aktualnie żadnych. No cóż, taki mamy lajfstajl z wiecznie chorującymi mopsami. Miałam w planach normalną dietetyczną kolację,
ODCHUDZANIE [42]: Teoretycznie to mój ostatni dzień z dr Beck
dzień 42: niedziela, 28 lutego 2016 Praktycznie – niezupełnie. 6 tygodni to dla mnie za mało, żeby zmienić mój histeryczny stosunek do jedzenia i przekształcić utarte schematy w zdrowe reakcje, dlatego zamierzam kontynuować lekcje rozsądnego odżywiania u naszej poczciwej dr Beck, wracając kilkukrotnie do każdego z zadań. Wiem, nuda, ale cóż począć… Nikt nie obiecywał, że odchudzanie będzie
ODCHUDZANIE [41]: Niby już wszystko wiesz o odchudzaniu…
dzień 41: sobota, 27 lutego 2016 HEEEELP !!! ♦ WAGA: coś czuję, że… wolę o tym nie rozmawiać. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: piję tyle, co kot napłakał. tudzież wypluł. ♦ SUPLEMENTY: zaraz dołożę jakiś spalacz tłuszczu i tyle będzie! ♦ POSIŁKI: no niby tak…. śniadanie: omlet z pieczarkami i kaparami obiad: gotowany indyk z warzywami kolacja: soczewica
ODCHUDZANIE [40]: Nie odkładaj życia na później
dzień 40: piątek, 26 lutego 2016 Jestem na ostatniej prostej. I z tej okazji wpierdalam frytki. Hell yeah! ♦ WAGA: niedawne grzechy brzemienne w skutki dają o sobie znać… oh, fuck it! poprawię się. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: sippy-sippy w wykonaniu Bunny Meyer ♦ SUPLEMENTY: yyyy… zapomniałam! ♦ POSIŁKI: owszem. śniadanie: jajko na twardo ze szpinakiem i pomidorem obiad:
ODCHUDZANIE [39]: Niestetyż, nie mogę iść na trening, gdyż…
dzień 39: czwartek, 25 lutego 2016 Wiosna coraz bliżej, a pod moim balkonem śmigają już żwawi Ochocianie w obcisłych outfitach, pokonując kolejne kilometry oraz własne niechciejstwo… Chyba czas wyjąć z szafy moje buty do nordic walking… [tutaj następuje ciężkie i wymowne westchnienie] Niekcem, ale muszem. ♦ WAGA: nieznacznie wzrosła. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: także nieznacznie wzrosła.
ODCHUDZANIE [38]: Nie będziesz chudła wiecznie. Deal with it!
dzień 38: środa, 24 lutego 2016 Chcę chudnąć bez przerwy! Z każdym dniem będę ważyć coraz mniej, aż w końcu zniknę! Uhum. Tak naprawdę to nie mam nawet szans wrócić do mojej dawnej wagi 55 kg. Okolice 60-tki wydają się być szczytem moich marzeń. A realnie? 65 will be OK. ♦ WAGA: w normie. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: piję,
ODCHUDZANIE [37]: Calm your tits, dziewczyno
dzień 37: wtorek, 23 lutego 2016 Ostatni tydzień z dr Beck nie oznacza bynajmniej ostatniego tygodnia diety. ♦ WAGA: znów stoi. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: Napiłabym się. ♦ SUPLEMENTY: żelazo, żeń-szeń, witamina D3 ♦ POSIŁKI: wciąż to samo. cóż począć… śniadanie: jajecznica ze szpinakiem i pomidorami obiad: potrawka z indyka z sałatą i oliwkami kolacja: tofu z
ODCHUDZANIE [36]: Uwierz w to, że możesz schudnąć
dzień 36: poniedziałek, 22 lutego 2016 Ostatni tydzień marudzenia dr Beck. I co ja biedna pocznę bez jej poczciwych prawd objawionych…? ♦ WAGA: iście diabelska. ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: zbliżam się do 1,5 litra ♦ SUPLEMENTY: żelazo i żeń-szeń ♦ POSIŁKI: przybyły! śniadanie: jajko na miękko z awokado i szpinakiem obiad: pieczony łosoś z brukselką kolacja: potrawka
ODCHUDZANIE [35]: Być może schudłaś.
dzień 35: niedziela, 21 lutego 2016 Być może…? A żebyś wiedziała! ♦ WAGA: 66,6 kg ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: tak, wiem… boję się tej wody, jakby co najmniej święcona była. ♦ SUPLEMENTY: witaminy. ♦ POSIŁKI: takie jak zwykle, bez szaleństw. śniadanie: gotowana szynka z pomidorami i oliwkami obiad: [cheating alert!!!] mięsne wnętrze
ODCHUDZANIE [34]: Jak masz problem to go rozwiąż. Albo i nie.
dzień 34: sobota, 20 lutego 2016 ♦ WAGA: wczoraj się ważyłam : 67 kg (nie wchodzę na wagę przez najbliższy tydzień!) ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: męczę wodę od rana. ♦ SUPLEMENTY: bodymax plus, witamina B ♦ POSIŁKI: dzisiaj także nie sycą. śniadanie: siekane migdały i pestki słonecznika z jabłkiem i cynamonem obiad: tatar z cebulką, warzywa
ODCHUDZANIE [33]: Tak się zdenerwowałam, że aż muszę coś zjeść!
dzień 33: piątek, 19 lutego 2016 Dzisiaj to ja nie mam siły, przepraszam. ♦ WAGA: 67 kg (-5 kg) ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: nie daję rady z piciem tej wody… :( ♦ SUPLEMENTY: żeń-szeń i reszta. ♦ POSIŁKI: niezbyt sycące. śniadanie: jajko na miękko z warzywami obiad: czerwona fasola z pomidorami kolacja: tofu z warzywami ♦ AKTYWNOŚĆ
ODCHUDZANIE [32]: Dodatkowe kilogramy w opcji all inclusive
dzień 32: czwartek, 18 lutego 2016 Moja poretinoidowa maska powoli zaczyna przypominać twarz – wysyp cudownie zniknął, a resztki wylinki dobijam kremem z 15% kwasem glikolowym. Jestem hardkorem, ale okazuje się, że intuicyjnie wiem, czego potrzebuje moja skóra. Odchudzanie trochę mi już spowszedniało, ale może to i dobrze – im mniej emocji towarzyszących jedzeniu, tym mniejsze ryzyko
ODCHUDZANIE [31]: What’s your poison, królewno?
dzień 31: środa, 17 lutego 2016 Cześć :) ♦ WAGA: 67,5 kg ♦ ILOŚĆ WYPITYCH PŁYNÓW: 1,5 litra wody i coś tam jeszcze ♦ SUPLEMENTY: witaminy i antydepresanty ♦ POSIŁKI: a jakże! śniadanie: jajko na miękko z warzywami obiad: pieczony dorsz z sałatą i oliwkami kolacja: soczewica a pomidorami ♦ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA: dynamiczny spacer, 3 km, bez kijków