Previous slide
Next slide

Blog o ADHD/ADD, nawracającej depresji i upartych próbach wychodzenia z chaosu i smutku, o poszukiwaniu motywacji do działania i sposobów na radzenie sobie z codziennością

with or without

czyli Na górze róże, na dole donica – Na chuj mi była ta cała macica? Nie dość, że nie skorzystałam z niej przez cale życie, to jeszcze zafundowała mi taki krwawy finał swojej egzystencji w moim ciele. I na pamiątkę – wątpliwej urody dyptyk pt. „with or without” Nie widzę różnicy, więc po co było

Czytaj więcej »

stare, dziwne i niesmaczne

Poniedziałek, 27 lutego 2023, tuż po 7:00, Mokotów. Stoję i czekam na autobus, który zawiezie mnie do szpitala. Jutro mają mnie operować. Czuję się tak strasznie staro. Jak te przejrzałe, uschnięte i dziwne owoce, kurczowo trzymające się łysego i zahibernowanego drzewa… Zbyt przejrzałe i stare, by je zerwać. Zbyt silne i uparte, by spaść. Zdecydowanie

Czytaj więcej »

rzygi

Pisanie uruchamia we mnie całe pokłady smutku i bólu, które znienacka lecą mi na głowę jak deszcz dawno zapomnianych szpargałów, wysypujący się zza uchylonych drzwi pawlacza. Chciałam wyjąć tylko pompkę do roweru, niebieską torbę z Ikei albo litrowy słoik z zakrętką twist-off, ale nie, kurwa, nie! Przeszłość – nieostrożnie naruszona drgnięciem misternej konstrukcji bambetli, klamotów

Czytaj więcej »

kwietniowe roztopy, rozkminy i najważniejsza decyzja, która jak zwykle podjęła się sama

  Tego dnia zarówno pogoda, jak i sceneria, idealnie odzwierciedlały mój wewnętrzny krajobraz: konsekwentna szarość, przejmujący chłód, krople burej wody zalewające oczy i wszechobecny smutek wymarłej, opustoszałej i doszczętnie zrujnowanej przestrzeni. Wiem, egzaltowany i pretensjonalny akapit, ale chciałam jakoś złagodzić opis stanu, który zasadniczo da się streścić słowami: nie chce mi się kurwa żyć. Minęło

Czytaj więcej »

I swear there’s nothing

Zaczęłam pisać tego bloga w świecie bez Facebooka, Instagrama i TikToka, mając złudne poczucie, że jestem całkowicie anonimowa i nikt mnie tu nie znajdzie. Minęło dwadzieścia lat i dzisiaj, w tej rzeczywistości otagowanej najbardziej chwytliwymi hasłami, naznaczonej serduszkami, subskrypcjami i łapkami w górę – wracam do punktu wyjścia. Blogi stały się tak cudownie anachroniczne, że

Czytaj więcej »

szklane piekło

Chora – nie chora, zapierdalam do roboty. Zaczął się naprawdę gorący okres. Tak koszmarnie nie mam siły, wszystko we mnie płacze i krzyczy. Cały dzień spędziłam w biurowcu, w którym nie dało się nawet uchylić okna, a mimo pięknego słońca na zewnątrz – wszędzie świeciło sztuczne światło. Strasznie mnie to wymęczyło fizycznie i psychicznie. spędzę

Czytaj więcej »

pełne zanurzenie

  Szczytem braku taktu, elementarnej przyzwoitości i zwykłej ludzkiej empatii – gdy tuż obok trwa wojna – jest z mojej strony pełne zanurzenie się w depresję, która chowa mnie pod kołdrę, gapi się mną bezmyślnie przez okno albo siedzi moim ciałem nieruchomo przez kilka godzin. Zejście z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu – kategoryczną decyzją

Czytaj więcej »

podobno czas wracać do życia

  Przyjaciółka od jakiegoś czasu namawia mnie usilnie, choć przeważnie w krótkich żołnierskich słowach, bym się ogarnęła. I że już dosyć tego. Że czas wracać z tej otchłani rozpaczy do życia. I że ona wie, co mi pomoże. I że już czas. Leżę w łóżku, bez siły. Nie wyobrażam sobie powrotu. Jeszcze nie teraz. Mówię,

Czytaj więcej »

Staję na głowie, żeby dawać radę i nie spaść na samo dno

  Dziś jest Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Za mną ponad 8 tysięcy dni walki z nawracającą i dosyć lekooporną jej postacią. Tysiące tabletek-antydepresantów, setki godzin psychoterapii, warsztatów, coachingu, dziesiątki przeczytanych książek z cyklu „jak żyć”, mnóstwo cudownych kuracji i niekonwencjonalnych metod. Przez ponad 20 lat przerobiłam już chyba wszystko. Raz jest lepiej, raz gorzej,

Czytaj więcej »

w samym środku lutego, w samym środku niczego…

  Po ostrej interwencji mojego psychiatry byłam zmuszona zejść z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu. Rozumiem jego obawy o moje zdrowie, ale normalne dawki niestety nie trzymają mnie w pionie. Nie wiem, jak teraz pociągnę. – Nie wiem, jak teraz pociągnę… – mówię mu, a on przedłuża wizytę, żeby wytłumaczyć mi, na jak wielkie niebezpieczeństwo

Czytaj więcej »

życie od 9:00 do 17:00

  każdego ranka otwieram oczy i myślę sobie, że: nie, kurwa, nie wstanę, nie dam rady dzisiaj żyć. nie umiem dzisiaj żyć. oraz nie chcę… ale wstaję. bo obiecałam sobie, obiecałam Kumokowi, że będę się trzymać, będę dawać radę. bo Kumok zawsze dawała radę, aż do samego końca.   robię makijaż i przed wyjściem z

Czytaj więcej »

obudzić się. wstać. żyć,

dzisiaj leżę w łóżku i nie mam siły żyć. czekam aż to minie. bo wiem, że minie. to minie. musi minąć.   nie poddaję się. pracuję. ogarniam. trzymam pion. ale w środku jestem krwawą mielonką.      

Czytaj więcej »

żyć tak, żeby ze smutku nie pękało serce

dookoła dzieje się życie, ludzie odnoszą sukcesy, podróżują, tworzą, rozmnażają się i świętują. a ja jestem starą kobietą, która opłakuje swojego pieska. nic do mnie nie dociera. żadne dobre rady, żadne prośby ani groźby. Patrzę na facebookowy feed, gdzie znajomi i znajomi znajomych prześcigają się w podsumowaniach: ile kto wydał książek, zorganizował kursów i webinarów,

Czytaj więcej »

kiedy Bliska Osoba wybiera milczenie i nieobecność…

Jesteś moją Bliską Osobą, więc możesz to zrobić na przykład tak: – Olga, dzwonię, żeby zapytać, jak się czujesz, jak sobie radzisz… Czy chcesz ze mną o tym pogadać? Czy mogę Ci jakoś pomóc? Może chcesz się przejść na spacer? Na kawę albo do kina? Albo po prostu razem pomilczeć, wypłakać się, opowiedzieć mi o

Czytaj więcej »

opłakać koniec świata

  Pracowałam dziś już chyba trzecią noc z rzędu i – nie wiem, może z przemęczenia – ale co chwilę dopadało mnie poczucie totalnej beznadziei, a zarazem szoku, że Jej już nie ma… To nie mija. Nie cichnie ani na chwilę. Po prostu coraz lepiej umiem to maskować za dnia, przed ludźmi. Nocą i w

Czytaj więcej »

Nadal jesteś całym moim światem, Kumok

  Jest wiele pięknych rzeczy, którymi bez Ciebie nie potrafię się już cieszyć… Stojąc w słońcu i w wirujących płatkach śniegu, przypominam sobie, jak na mrozie sztywnialy Ci łapki i w ramach protestu rzucałaś się wkurwiona w zaspę śniegu, z której musiałam Cię wyjmować i sapiącą ze złości nieść do domu. Nadal jesteś całym moim

Czytaj więcej »

szybciutko zamaskować pustkę i przypudrować ranę?

  Wiem, że nie widać, ale naprawdę się staram. Wstawać, robić, mówić, pisać, pracować. Nie myśleć. Albo myśleć tylko wieczorami, kiedy mogę się bezpiecznie rozpaść. Ale też tylko na chwilę, żeby się nie pogrążyć i zaraz szybko wstać, robić, pracować, nie myśleć. Cieszyć się życiem. Bo przecież żyję, więc powinnam się cieszyć. Naprawdę jestem wdzięczna,

Czytaj więcej »

podobno zaczyna się robić niesmacznie

dawne czasy nieustającego bajlando… ile to lat temu, nie wiem, chyba z pięć. teraz jestem już stara, gruba i ciągle płaczę.   czyli zupełnie odwrotnie niż nakazuje instagramowa netykieta. chuja tam. jak mnie kurwa wkurwiają te wszystkie cytaty, mądrości i wyrzygi.

Czytaj więcej »

lekcja zamykania drzwi za ludźmi

  Odejście Kumoka pociągnęło za sobą lawinę drobnych zdarzeń. lub ich braku. mijają dni, a ja mam coraz więcej lekcji do odrobienia, gorzkich pigułek do przełknięcia i drzwi do zamknięcia.            

Czytaj więcej »