W ostatnich dniach astronomicznego i kalendarzowego lata 2017 S. powiedziała, że nie możemy dłużej być razem. Potem zapadła cisza, nastała ciemność i szybko przyszła deszczowa jesień.
Od samozniszczenia ciała i pogrzebania ducha, od złych myśli i jeszcze gorszych uczynków, od bezpowrotnego pogrążenia się w czarnej rozpaczy i żałosnego kołatania do zamkniętych drzwi uchroniła mnie Przyjaciółka, którą skrycie zwykłam nazywać Arcykapłanką.
Nigdy nie zapomnę tej Siły, która – ryjąc we mnie mądrze i łagodnie, głęboko i boleśnie – przeprowadziła mnie z jednego krańca życia na drugi: wprost z końca świata na jego nowy początek.
Ej, to jest wyznanie wiary, miłości i wdzięczności.
Super, że miałaś kogoś takiego obok siebie. Kto pomógł Ci skierować wewnętrzną moc na odpowiedni tor. Bo czasem potrzebujemy po prostu, żeby nam wskazać kierunek.
Wielkie podziękowania za ten bardzo szczery, odważny wpis.