♥ Bratnie Tusze ♥
Sisterhood in fatness, fitness & happiness -
czyli ciałopozytywnie o życiu, tyciu i odchudzaniu

Oto ja, Zazie – weteranka odchudzania, pasjonatka diet i mistrzyni efektu jojo – po raz kolejny przystępuję do zrzucania swojej mutant-masy. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że o rozpaczliwych próbach odchudzania [CZYTAJ] mogłabym napisać grubą książkę. Dlatego tym razem spróbuję schudnąć na spokojnie, bez desperacji, bez radykalnych albo zwyczajnie głupich metod – za to z szacunkiem i miłością do swojego ciała. Mam jednak dylemat: czy odchudzanie w ogóle może być ciałopozytywne? [CZYTAJ]

Minus 21 kilogramów

Zupełnie niepostrzeżenie… schudłam. 21 kilogramów, osiągając tym samym wagę dwucyfrową. Owszem, na zastrzykach Saxendy/Victozy, które jednak wcale nie są takie magiczne jak mogłoby się wydawać. Tak, zamierzam o tym wszystkim pisać, bo jeszcze długa droga przede mną i wiele się może wydarzyć, dlatego nie nie ma fanfar, confetti i celebracji wielkiego sukcesu. Jasne, że nie

Czytaj więcej »

droga Zazie, za łapę i do psychiatry!

Facebook od jakiegoś czasu bezlitośnie ironicznie podrzuca mi we wspomnieniach foty z okresu gdy byłam naturalnie szczupła,   a potem z czasów mojego uporczywego odchudzania pod czujnym i srogim okiem mojej ówczesnej Towarzyszki Życia: Hahaha! I pomyśleć, że odchudzałam się z 65kg na 55kg Droga Olu z przeszłości, moja rada brzmi: gdybyś w porę (a

Czytaj więcej »

– Ale musiałem się namęczyć z tym pani brzuszyskiem!

– Ale musiałem się namęczyć z tym pani brzuszyskiem! – wesoło zagaił podczas obchodu sympatyczny i naprawdę świetny chirurg, który mnie operował. Pielęgniarki pokiwały głowami, a ja zaniemówiłam na chwilę, uśmiechajac się bezradnie. W końcu przeprosiłam za bycie grubą i podziękowałam za udaną operację, bo chirurg i jego ekipa naprawdę zrobili to po mistrzowsku. Owszem,

Czytaj więcej »

[Dieta dr Beck] Wprowadzenie: Co właściwie sprawia, że jesz?

  & DIETA DR BECK Myślenie wyszczuplające Kognitywny Program Odchudzania [ Judith S. Beck “Myślenie wyszczuplające. Dieta Dr Beck”, wyd. WAB 2009 ] Czy masz czasami wrażenie, że jesz automatycznie, a jedze­nie jest czymś, czego twoja świadomość nie kontroluje? Wiele osób, z którymi pracowałam, miewało takie odczucia. Dobrą wiadomością jest to, że jedzenie nie jest

Czytaj więcej »

tryb awaryjny

Nie jestem wyznawczynią tężyzny fizycznej, ani entuzjastką zdrowego stylu życia. Może dlatego, że nigdy nie imały się mnie jakiekolwiek cielesne przypadłości, przez które musiałabym jakoś szczególniej o siebie zadbać. Nawet łykanie witamin nie wychodzi mi zbyt sprawnie. Dlatego, kiedy przedwczoraj na schodach – między drugim a trzecim piętrem – zakołatało mi serce, pociemniało przed oczami

Czytaj więcej »

przetrwają najsilniejsi

Sami przyznacie, że czas pandemii covid-19 i rzekome próby przejęcia władzy nie tylko nad światem, ale i nad naszymi duszami, przez illuminatów, reptilian, rząd światowy, technologię 5G, Billa Gatesa i jego mikrochipy w szczepionkach – to nie najlepszy moment na odchudzanie. Takich chwil w historii świata było już bez liku, ale dylematy wciąż pozostawały te

Czytaj więcej »

Pułapka „życzliwej krytyki” czyli lekcje stylu i łamania kołem

Próbując poradzić sobie z zaburzeniami odżywiania i ogólnym życiowym rozpierdolem, rozpoczęłam w grudniu intensywną psychoterapię, którą jednak w styczniu musiałam jak niepyszna zakończyć ze względu na brak kasy. Moim priorytetem – jak wiadomo – są wydatki na zdrowie mopsów, więc z własnym muszę poradzić sobie sama. Sytuację komplikuje nieco fakt, że aktualnie nie posiadam ubezpieczenia

Czytaj więcej »

ostatni bastion atrakcyjności

Jeśli sądzicie, że rura w żołądku oraz rura w dupie były kulminacyjnymi punktami mojej desperacji odchudzaniowej, stanowiąc zarazem szczyty absurdu i wyżyny głupoty – to jesteście w błędzie i jeszcze nie wiecie, na co mnie stać. Musicie wiedzieć, że skłonna jestem (a raczej byłam) do najbardziej cyrkowych popisów woltyżersko-fakirskich połączonych z połykaniem ognia i sraniem

Czytaj więcej »

Odchudzanie zaczyna się w głowie

Powszechnie zwykło się sądzić, że zaburzenia odżywiania są domeną zakompleksionych nastolatek, które w adolescencyjnym okresie burzy i naporu – “już same nie wiedzą, co jeszcze mogłyby wymyślić, żeby uprzykrzyć życie sobie i wszystkim wokół”. I oto przed państwem – całe na biało czarno: anoreksja, bulimia, cięcie się żyletką, słuchanie depresyjnej muzyki i jaranie jointów w

Czytaj więcej »

Nikogo nie interesuje, dlaczego jesteś gruba

Nie zliczę, ile już razy próbowałam schudnąć, zasięgając porad lekarzy i dietetyków; wykupując diety pudełkowe czy programy żywieniowe; łykając suplementy i pocąc się na podłodze przed wirtualnym obliczem youtube’owych trenerek i fit-blogerek. Przez ostatnie 10 lat ufałam w tej materii wszystkim i każdemu z osobna, skoro nie mogłam polegać na samej sobie: ani w kwestii

Czytaj więcej »

Odchudzanie Zazie – aktualizacja

Od niemal 3 miesięcy ważę jakieś ±76kg i dalej waga nie chce drgnąć. Chyba nawet wiem, dlaczego. Po pierwsze: zapewne zaliczam odchudzaniową fazę plateau. Po drugie: moje zaburzenia jedzenia (o podłożu emocjonalnym) mają aktualnie wręcz wymarzone warunki, by rozwijać się szybko i bujnie. Po trzecie: mój organizm nieźle dostał po dupie  – utrata 20kg w

Czytaj więcej »
zabiegi wspomagające odchudzanie, ujędrnianie skóry podczas odchudzania

Czy wisi pani brzuch? ♦ Zabiegi wspomagające skórę w trakcie odchudzania

Jedno trzeba przyznać – Vimed nie ustaje w wysiłkach, by moje wielorybie ciało nie dość, że chudło, to jeszcze jako tako wyglądało. Bo trzeba Wam wiedzieć, że jak się szybko zrzuca zbędne kilogramy masy-mutant, to zazwyczaj taki sukces okupiony jest pewną wstydliwą porażką, do której zarówno dietetycy, jak i ich odchudzający się pacjenci, niezbyt chętnie

Czytaj więcej »

Czy zaburzenia odżywiania znikają wraz ze zrzuconymi kilogramami?

Jeśli myślicie, że moje chudnięcie z masy-mutant do rozmiarów przeciętnego człowieka to jakiś triumfalny pochód pośród leżących pokotem i konających ze smutku pokus gastronomicznych, złych myśli i zwątpień – to jesteście w błędzie. Fakt, że nie łamię diety, nie grzeszę i nie cheat’uję, ale Ganesha mi świadkiem, ile siły, samozaparcia i nerwów mnie to kosztuje.

Czytaj więcej »

Jestem lżejsza o 20 kilogramów.

I nie jest to wcale żart prima-aprilisowy. Serio, schudłam. Ze 100kg zjechałam do 79,5kg i nadal walczę o zrzucenie kolejnych 15 kilogramów. Moja waga docelowa to 65 kg (realnie), choć i tak należna waga dla mojego wzrostu, budowy i innych parametrów to 58 kg, ale nie oszukujmy się, że osoba mojego pokroju i z tak

Czytaj więcej »

Gruba baba z Rurką, czyli Zazie & Terapia Ketogeniczna

Chwilę mnie tu nie było, bo wciągnęło mnie życie na przyspieszonych obrotach, ale spieszę donieść, że nadal trwa moja Terapia Ketogeniczna [czytaj TUTAJ], a ja mam się wprost wybornie! Prawda jest taka, że gdybym była blogerką z prawdziwego zdarzenia, zdeterminowaną i żądną globalnego sukcesu, to zapewne – mając taki rarytas jak sondę do odżywiania w

Czytaj więcej »

Terapia Ketogeniczna czyli medyczne odchudzanie grubej Zazie [+filmiki]

Zazie, weteranka odchudzania, pasjonatka diet i mistrzyni efektu jo-jo, po raz kolejny przystępuje do zrzucania ponad 30 kilogramów swojej mutant-masy. Tym razem pomoże jej w tym medyczna TERAPIA KETOGENICZNA oraz zespół ekspertów mających ponad 12 lat doświadczenia w odchudzaniu najpotężniejszych przypadków  [pokażcie no tych śmiałków, którzy podjęli się odchudzenia Zazie!] I uwaga, TERAPIA KETOGENICZNA to

Czytaj więcej »

Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30kg [+ zapowiedź cyklu filmików]

Szanuję grube dziewczyny. Podziwiam te, które twierdzą, że czują się piękne i szczęśliwe. Być może nawet im zazdroszczę. Niestety, nie jestem jedną z nich. Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30kg. Odnoszę czasem wrażenie, że w niektórych środowiskach – w dobie, zyskującej coraz większą popularność, “ciałopozytywności” (body positivity) nie musisz się już

Czytaj więcej »

Koniec litości dla otyłości

Jasne, że są ważniejsze rzeczy niż mój jedzenioholizm i otyłość 2 stopnia ale bądźmy szczerzy: jeśli tusza zaczyna być dla mnie psychiczną przeszkodą w wychodzeniu z domu i normalnych kontaktach towarzyskich, to sprawa zaczyna być nieco bardziej poważna. To, że w mojej szafie aktualnie wiszą jedynie dwie plandeki, w które jestem w stanie się zmieścić

Czytaj więcej »

Lekcja anatomii doktora Tulpa czyli: pokaż kotku, co masz w środku…

Nie po to wróciłam na bloga, żeby – przed publicznością zgromadzoną w studiu i widzami przed teleodbiornikami – łkać teatralnie nad własną niedolą wagi ciężkiej. Mam juz dość. Łkałam na ten temat przez ostatni rok w zaciszu własnej kanapy, tyjąc przy tym do rozmiarów masa-mutant, więc tę kwestię mam już gruntownie i rzewnie opłakaną, osmarkaną

Czytaj więcej »

Dzieło Samozniszczenia z Nadmiaru Pożywienia

– niniejszym uznaję za dokonane. Zajęło mi dokładnie rok, podczas którego intensywnie zajadałam bolesne wspomnienia, smutek, żal i wewnętrzną rozpacz. Na pytanie, czy można przeżywać stratę i żałobę po rozpadzie 10-letniego związku, będąc jednocześnie szczęśliwie zakochaną i budującą swoje nowe życie z najfajniejszym facetem na świecie – odpowiadam: Tak, można. Jedno z drugim nie ma

Czytaj więcej »

[ODCHUDZANIE] Don’t bullshit me, 80-kilogramowa krowo!

To będzie krótka i raczej niewesoła opowiastka o tym, jak: ↑ z 55kg ↑ utyłam do ↑ 85kg ↑ ↓ z 85kg ↓ schudłam ↓ do 65kg ↓ ↑ z 65kg ↑ utyłam do ↑ niemal 80kg ↑  Tak, właśnie to chciałam Wam przekazać, drogie Czytelniczki. Ważę prawie 80kg i jest mi z tym, rzecz jasna, chujowo. Jak zwykle nie wiem, kiedy to się

Czytaj więcej »

[ODCHUDZANIE]: Sytuacja jest – rzekłabym – dynamiczna…

Przeanalizowawszy wszelkie za i przeciw, postanowiłam, że jednak na razie nie zostanę Pudzianką. Co nie znaczy, że zamierzam wrócić do bycia Grycanką. Nie będę jednak ukrywać, że moje plany zostały pokrzyżowane. Bom się wkurwiła. Ostro. Nie wiem dokładnie, na co i na kogo, bo chyba póki co nie dojdę, czy większy wpierdol powinnam dostać ja sama

Czytaj więcej »
Czy odchudzanie w ogóle może być CIAŁOPOZYTYWNE?

Odnoszę czasem wrażenie, że w dobie, zyskującej coraz większą popularność, “ciałopozytywności” – odczuwanie jakiegokolwiek dyskomfortu w związku ze swoją wagą, figurą czy wyglądem traktowane nie tylko jako objaw braku samoświadomości i samoakceptacji, ale wręcz fatfobii.

Według powierzchownie rozumianej ciałopozytywności – każda kobieta jest boginią i powinna akceptować siebie bezgranicznie, nie mieć żadnych kompleksów oraz kochać i celebrować swoją cielesną bujność.

W tym ujęciu jakiekolwiek niezadowolenie ze swojego wyglądu czy próby schudnięcia są objawem emocjonalnej niedojrzałości i próżnej pogoni za przemijającym pięknem, a co więcej – przyjęciem na siebie jarzma patriarchatu i zgodą na przedmiotowe traktowanie kobiet. Czy jakoś tak…

Żeby było jasne: szanuję grube dziewczyny. Podziwiam te, które twierdzą, że czują się piękne i szczęśliwe. Być może nawet im zazdroszczę. Niestety, nie jestem jedną z nich. Jestem sfrustrowaną grubaską, która po raz kolejny próbuje zrzucić 30 kg. Właśnie z miłości i szacunku do własnego ciała, bo znów chcę być zdrowa, silna i sprawna.

Moje przygody z odchudzaniem

W kwestii odchudzania przerabiałam już niemal wszystko: od ryzykownych przygód z najbardziej absurdalnymi głodówkami z internetów, przez żenujące próby wytrwania na dietach układanych przez „specjalistów”, po heroiczne wysiłki w stawianiu sobie w miarę racjonalnych ograniczeń żywieniowych… O tym, jak z wiotkiego dziewczęcia przemieniłam się w sympatycznego wieloryba możecie przeczytać TUTAJ.

Od kilku lat w rozpaczy i desperacji szukałam w internecie najszybszego sposobu na schudnięcie. Niestety znalazłam parę diet, głodówek i absurdalnych porad, które okazały się opłakane w skutkach, spowalniając mój metabolizm i rozwalając gospodarkę insulinową, przez co nie tylko utyłam jeszcze bardziej, ale i doprowadziłam swój organizm do insulinooporności.

O jednej z najgłupszych i najbardziej szkodliwych (według mnie) „diet” – czyli Lemon Detox Diet (inaczej: Master Cleanse) – możecie poczytać TUTAJ – szczerze nie polecam i z całego serca odradzam!   Moim kolejnym błędem dietetycznym były tabletki rzekomo spalające tłuszcz – o perypetiach z Ketonem Malinowym przeczytacie TUTAJ   Kolejne „cudowne diety” z popularnych portali internetowych doprowadziły mnie stanu, w którym ważyłam 85 kg – o moich rozpaczliwych próbach schudnięcia możecie przeczytać TUTAJ oraz TUTAJ.

W końcu, kiedy już totalnie straciłam nadzieję, trafiłam program żywieniowy Metabolic Balance (o jego zasadach możecie przeczytać TUTAJ, a mój jadłospis poznać TUTAJ).   W marcu 2014 roku wyrzuciłam całkowicie z jadłospisu węglowodany proste, gluten i laktozę. W ciągu kilku miesięcy schudłam 20 kilogramów. Przez 2 lata, jedząc normalnie, utrzymywałam wagę 65-70kg, wspomagając się terapią kognitywną na podstawie książki Dr Judith Beck „“Myślenie wyszczuplające. Dieta Dr Beck” (możecie o niej poczytać TUTAJ ). Niestety, problemy osobiste i skłonność do “zajadania negatywnych emocji” sprawiły, że znów zaczęłam tyć.

Po zakończeniu 10-letniego związku (jesienią 2017 roku) moje “problemy z odżywianiem” osiągnęły swoje apogeum: przez kilka miesięcy po prostu leżałam, płakałam i żarłam, dobijając w 2018 roku do rekordowej wagi 100 kg. W styczniu 2019 roku rozpoczęłam kolejną edycję odchudzania – Terapię Ketogeniczną. Po ponad 2 miesiącach terapii i 20 zrzuconych kilogramach mogę z całą stanowczością stwierdzić coś banalnego w swej oczywistości: ani detoks i dobrze zbilansowana dieta, ani sukcesywne chudnięcie, ani zabiegi wspomagające, ani opieka specjalistów – nie rozwiązują tego, co mam w głowie, czyli zaburzeń jedzenia. Efekt jo-jo po Terapii Ketogenicznej zaskoczył nawet mnie samą: nie minęło pół roku, a znów ważę prawie 100kg.

Co dalej? Nie wiem. Nie zliczę, ile już razy próbowałam schudnąć, zasięgając porad lekarzy i dietetyków; wykupując diety pudełkowe czy programy żywieniowe; łykając suplementy i pocąc się na podłodze przed wirtualnym obliczem youtube’owych trenerek i fit-blogerek. Przez ostatnie 10 lat ufałam w tej materii wszystkim i każdemu z osobna, skoro nie mogłam polegać na samej sobie: ani w kwestii ilości pochłanianego jedzenia, ani tym bardziej w kwestii ułożenia racjonalnego planu żywienia i zrzucania mutant-masy. Przez ten cały czas nasłuchałam się najrozmaitszych teorii na temat tycia i chudnięcia oraz poznałam “101 niezawodnych sposobów na zrzucenie nadprogramowych kilogramów i zachowanie smukłej sylwetki aż do późnej starości”. Nikt jednak nie zapytał mnie, dlaczego ja właściwie tyję; co, kiedy i jak jem; co czuję, jedząc; kiedy to się zaczęło; jaką mam relację z jedzeniem; jak postrzegam swoje ciało; dlaczego raz chudnę 20 kg, a zaraz potem tyję i ważę 30 kg więcej; oraz – jak się w związku z tym czuję. Dlatego wszystkim dziewczynom, kobietom i paniom, które pytają mnie, jaką najskuteczniejszą metodę polecam im na odchudzanie – odpowiem:

Każda dieta będzie dobra, pod warunkiem, że zajmiesz się sobą, swoimi emocjami, lękami i kompleksami; swoją relacją z jedzeniem i z najbliższymi ludźmi; swoim najbliższym otoczeniem, swoim ciałem i głową, swoimi myślami i przekonaniami. Wtedy najzwyklejsze jedzenie okaże się najskuteczniejszą dietą, bo będziesz je po prostu jadła, żeby żyć – a nie żyła, żeby jeść; żeby koić jedzeniem smutki, łagodzić nim stres, maskować nim samotność czy lęk, nagradzać się za sukcesy czy karać za porażki. Zajmij się sobą, po to, by jedzenie wróciło na właściwe sobie miejsce i znów stało się pokarmem, a nie Twoim przyjacielem, kochankiem, powiernikiem, terapeutą, prześladowcą i katem; ukochanym wrogiem, który wodzi cię na pokuszenie i niszczy.

Dlatego nie pytajcie mnie więcej, jak najlepiej schudnąć. Od dziś będę starała się – przede wszystkim samej sobie – odpowiedzieć na pytanie: jak przestać tyć? jak przestać się objadać? jak zacząć normalnie jeść, nie stając się po chwili wielorybem.