Przedwiośnie przeorało mnie do gołej ziemi. W poszukiwaniu energii i znośnego samopoczucia odstawiłam wszystko, łącznie z kawą.
Jestem tak zdesperowana, że chyba pójdę o krok dalej i zamienię nocne markowanie na spanko po dobranocce i pobudki o świcie. Oh, goddess, help me!
Mój ukochany kubek z dzieciństwa
Myszka Miki i Kaczor Donald z Chodzieży 🍄
ej, no właśnie, miałam ogłosić, że:
już niebawem w ofercie naszej spółdzielni rzemieślniczej znajdziecie Państwo wyborne landryny o zapachu owocowo-cukrowym w oryginalnych puszkach z najbardziej kultowej epoki w dziejach polskiego przemysłu!
A w ogóle to przestaję się już mieścić z tym wszystkim w domu. W mojej pracowni panuje bałagan i chaos, podobnie jak w mojej głowie
Tyle już razy próbowałam w minimalizm i za każdym razem muszę mierzyć się z porażką…
Na pytanie, po co mi piekarnik w pracowni, odpowiadam: do wypalania głów, kończyn i korpusów z masy polimerowej!
Oraz: tak, na parapecie stoi lava lampa, której dokleiłam lalczyne kończyny i głowę, powołując do życia osobnika z przezroczystym korpusem wypełnionym buzującą ektoplazmą 👽
Kiedy jesteś moim Marcinem i chciałbyś się już położyć spać, ale ze zdziwieniem stwierdzasz, że Twoje miejsce w łóżku jest okupowane przez jakieś trzy bezimienne gracje…
Nie obiecywałam, że życie ze mną będzie łatwe.
Nie tracąc nadziei na sen, przybywasz do łóżka po dwóch kwadransach i z jeszcze większym zdziwieniem stwierdzasz, że tym razem Twoje miejsce zajął srogo upasiony kosmonauta
Regularnie dzielę się z moimi sąsiadami zabawkami, książkami, roślinami i innymi duperelami. Dzisiaj mam w menu takich oto koleżków!
Apdejt: jako pierwszy nowy dom znalazł Pikachu!
a propos dziwnych stworzeń: mam horom curke, gdyż curka ma horom uapke i jom gryzie.
Weterynarz dał curce zaszczyk, uapce maść, a uszom krople do uszuw. Madce zabrał 250 ziko, no ale „co zrobić, przecież nie zabijesz!” – jak mawia pewna znajoma starsza pani, narzekając na swojego kota.
PS. Właśnie zobaczyłam w internetach, więc się podzielę: Wygląda na to, że mój Ex awansował w robocie!
Znany Wam z tego bloga niejaki K. był naprawdę fajnym gościem i spędziliśmy razem kilka miłych lat, ale kiedy odeszłam od niego do dziewczyny, rzucił się w odmęty religii, przeszedł na prawosławie i w końcu uznał mnie za jawnogrzesznicę.
Teraz czasem widuję go na parafialnych fotach facebookowych, jak paraduje w strojnych szatach pod ociekającymi złotem ikonami…