dzień, który uznałam za niepotrzebny, omyłkowy i niebyły

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

 

 

Mam dzisiaj doła i najchętniej schowalabym się pod kołdrą. Jednak lata doświadczeń i pas championa na ringu depresji nauczyły mnie, że chowanie się pod kołdrą niczego nie zmieni. Jedziemy na kolejne konsultacje, pomiędzy którymi mamy 5 godzin czekania w lecznicy. Mopsy mają wózek kocyki poduszki, wodę i nas. My mamy mopsy, siebie i jakieś książki. Nadzieję.

Ten dzień to jakiś koszmar. Po pierwszej wizycie nie mogliśmy zostać w lecznicy w poczekalni, bo wiadomo – social distance, covid i chujnia z grzybnią. Czekanie pod lecznicą odpada, bo zimno i wiatr łeb urywa. Do żadnej knajpy nie pójdziemy, bo nie mamy kasy – tylko tyle, ile wyliczone na weta i podróż.

Poszliśmy więc z wózkiem na pobliską stację metra i tam czekaliśmy te 5 godzin na peronie, okupując ławkę.

 

Cały czas tuliłam tę moją stareńką kochaną buźkę, ale nerwy żarły mnie żywcem, bo przed nami była wizyta u kolejnego kardiologa, który – badając Kumoka w styczniu, nie zauważył nic niepokojącego. Ciekawe, co zauważy teraz…

 

Apdejt:

Po tylu latach przygód zdrowotnych Kumoka – pierwszy raz w życiu opuściłam gabinet weterynaryjny płacząc. Podczas echa serca rozpadłam się kompletnie i prawie osunęłam na ziemię. Zapewne słysząc to, co mówi mi ten lekarz – tonem spokojnym i jakby beznamiętnym. Że jest źle. A nawet bardzo. Tamponada serca to kwestia czasu. I że sytuacja może się zaostrzyć nawet w ciągu kilku godzin, doprowadzając do zgonu. Poza tym – widzi guz w sercu. Tam gdzie jeszcze kilka dni temu go nie było, teraz jednak jest. I na jego oko to nie jest łagodna chemodectoma, tylko hemangiosarcoma. Kilka tygodni i po psie. O ile wcześniej nie utopi się w płynie z osierdzia i płuc. I że bardzo mu przykro.

…………………..

– Ale co ty pierdolisz, stary…? – chciałam mu odpowiedzieć, kiedy już przestałam wyć, stojąc z Marcinem i mopsami pod lecznicą – Popatrz na Kumoka, kretynie, przecież to nie jest umierając pies! Czemu mnie straszysz, debilu?! Czy ty kurwa jesteś jakimś sadystą?! Przyjemność ci to sprawia?! Jeb się ty i cała ta twoja zjebana diagnoza!

 

I nagle poczułam, że dzieje się we mnie coś dziwnego, coś innego, coś do tej pory nie znanego. Oto ja – która zawsze bierze pod uwagę najczarniejsze scenariusze, liczy się z największymi zagrożeniami i z tym, że wszystko pójdzie nie tak i nic się nie uda, bo wszyscy umrzemy – oto ja, w obliczu tego, co usłyszałam od tego wielce pewnego siebie weterynarza, postanowiłam niniejszym uznać tę wizytę lekarską za niebyło i tę diagnozę za nie mającą racji bytu.

Oto w jednym momencie anulowałam je w swojej głowie i uznałam za nieistniejący fragment rzeczywistości, który przez przypadek i omyłkowo znalazł się w biegu dzisiejszych wydarzeń – wpadł jak ostry kamyk do wygodnego zazwyczaj buta i musi zostać natychmiast wyrzucony i zapomniany.

A my idziemy dalej. Razem.

 

 

 

 

 

 

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

Obserwuj Mopsiki Zazie:
 
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x