koszmaru ciąg dalszy…

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

 

 

7 maja:

Przyszły wyniki krwi Kumoka. Nie jest dobrze. W lecznicy w Pruszkowie weterynarze rozłożyli ręce i kazali natychmiast jechać do Warszawy. Do hematologa. Musimy wykluczyć chłoniaka.

To jest kurwa jakiś koszmar. I w dodatku weekend.

Błagam przez telefon rejestratorkę w lecznicy onkologicznej na Białobrzeskiej o jakiś szybki termin, ale bez szans. Po kilku godzinach telefon i cud, bo ktoś zrezygnował z wizyty. Jedziemy w p0niedziałek rano.

 


10 maja:

Patrzę na Kumoka i nie mogę pojąć, jak w ciągu kilku dni z „infekcji dróg oddechowych” zrobiło się podejrzenie chłoniaka…

Kumok kaszle, rzęzi, jest osłabiona. Mam wrażenie, że w ciągu zaledwie kilku dni bardzo się postarzała, a spod miękkich dotąd fałdek zaczyna się zaznaczać linia kręgosłupa… Ale wiem, że nie takie rzeczy już przerabialiśmy, nie z takich problemów Kumok wychodziła cało…

Na Białobrzeskiej przyjmuje nas świetna młoda lekarka-onkolożka.

Żaden chłoniak!!! Nikt tu nie ma chłoniaka!!!!
Podejrzenia weterynarzy z Pruszkowa okazały się bezpodstawne!!!
Powtarzamy badania krwi i szukamy dalej, bo problem może tkwić w płucach albo w sercu – onkolożka stwierdza stetoskopem stłumione tony serca. 

W trybie pilnym zapisujemy się do lecznicy kardiologicznej na echo serca oraz RTG i USG płuc. Jeszcze nie wiem, skąd weźmiemy na to kasę.


13 maja:

Światowcy na gościnnych występach w stolicy!

Jedziemy do Vetcardii. Wszystko będzie dobrze. Sprawdzimy tylko serduszko i płuca. Serce zawsze Kumok miała w proządku, a płuca – wiadomo, jak to u mopsa. Wszystko będzie dobrze!

Apdejt:

Zastrzelcie mnie… Kumok ma płyn w worku osierdziowym. Wet szukał więc guza podstawy serca, ale na szczęście nie znalazł go tam, gdzie zazwyczaj powinien być…  Teraz wdrożenie leczenia sterydowego, za tydzień kontrola i sprawdzenie, w którym kierunku zmierza sytuacja i jeśli w złym to będzie punkcja w narkozie i ściąganie płynu z worka osierdziowego, żeby nie dopuścić do tamponady serca.

Czuję się jak w jakimś koszmarze…

Scena rodzajowa: zatroskana dziewczyna i jej stareńka schorowana psina

Na trawniku pod lecznicą usiadłam i się poryczałam, czytając opisy badań Kumoka i nie mogąc zrozumieć, jakim cudem sytuacja przybrała tak straszny obrót… Czy ja coś zaniedbałam, czegoś nie dopilnowałam, zlekceważyłam jakieś objawy… Skąd ten płyn w osierdziu…? Kiedy to się stało?? … Nie wiem, co dalej… Gdybym tylko mogła wziąć na siebie wszystkie choroby tej Małej Mopsiej Dziewczynki i zapewnić jej jeszcze kilka lat dobrego życia…

Tymczasem Kumok – moje Słońce, moje Serce… – cieszy się tą wiosną, tą trawą, bo uwielbia wysokie trawy, patrzy na mnie i jest tak blisko, a ja czuję, że nie przeżyję, jeśli coś się jej stanie… Ja tego nie przeżyję.

 

 

 

 

 

 

 

 

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

Obserwuj Mopsiki Zazie:
 
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x