kolejne tournee po weterynarzach

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

 

 

Noc z niedzieli na poniedziałek była bardzo ciężka, Kumok była tak wymęczona, że nawet jak Marcin wrócił nad ranem z podróży, to nie miała siły się cieszyć. Udało nam się jeszcze wspólnie uszczknąć godzinkę snu i rano wyruszyliśmy na badania.

Od 10.00 do 16.00 byliśmy w trasie po weterynarzach. Wychodzi na to, że stan Kumoka to efekt osobniczej reakcji na jeden z nowo wprowadzonych leków – teofilinę (która miała nieco rozszerzyć oskrzela i ułatwić oddychanie). W rezultacie doprowadziła do pobudzenia, arytmii i drgawek, bardzo obciążając serce. Ale już jest OK. Kiedy teofilina przestała działać – Kumok była jak nowo narodzona!

U dr Marcińskiego na Mokotowie zrobiliśmy USG jamy brzusznej, serca, płuc i gardła. Na szczęście nie wyszło nic nowego, płynu w osierdziu coraz mniej, więc tamponada serca nam nie grozi. Guz u podstawy serca nie jest duży i podobno należy do tych wolno rosnących. Niestety nie ma szans na operację, nie działa na niego też ani chemia ani radioterapia, ale czekamy na decyzję onkologa w kwestii leczenia molekularnego lekiem Palladia, który „odcina” dopływ krwi do guza i tym samym zapobiega jego dalszemu wzrostowi.

Jest to leczenie paliatywne, ale w wielu przypadkach bardzo pomaga. Musimy być jednak ostrożni, żeby nie pogroszyć stanu innych organów dlatego podajemy Kumokowi dużo suplementów na wątrobę, żołądek, jelita, a także preparaty wzmacniające, bo Kumok bardzo chudnie. Zobaczcie, jaka zrobiła się malutka… :(

Od dr Marcińskiego przeszliśmy z wózkiem spacerem na Sadybę (wyrabiając ponad 10 tys. kroków) i zaliczyliśmy konsultację u dr Gójskiej-Zygner (polecam, bo jest genialna!). Niestety Kumok drastycznie chudnie, więc szukamy sposobu, jak ją wzmocnić – większość diet regeneracyjnych i suplementów odpada ze względu na ilość białka (hiperamonemią) i tłuszczu (zapalenie trzustki), a z kolei węglowodany przy sprawach nowotworowych też nie są wskazane.

Na razie mamy dokarmiać Kumoka warzywnymi „sloiczkami” dla dzidziusiów. Mamy też mnóstwo nowych zaleceń, badań i spraw do ogarnięcia. Ale aktualnie musimy zrobić przerwę w wycieczkach do weterynarzy, bo jesteśmy bankrutami, a mopsia skarbonka została wyczyszczona do zera.

Najważniejsze, że stan Kumoka się ustabilizował po tym weekendowym załamaniu, bo było naprawdę źle. Teraz musimy Kumoka maksymalnie wzmocnić i dopiero wtedy zdecydować, co z terapią onkologiczną Palladią, która nie dość, że jest masakryczne kosztowna, to jeszcze miewa srogie efekty uboczne.

No ale popatrzcie na Kumoka! ❤️ Ona ma jeszcze tyle spraw do załatwienia na świecie💪

No i co ważne – wybieramy tylko tych weterynarzy, którzy są nastawieni optymistycznie. Serio! Zrezygnowalismy z leczenia u tych, którzy ciężko wzdychają, rozkładają ręce i powtarzają, że Kumok jest już starą psinką. No jakbym ku*wa tego nie wiedziała! 🤣

Kumok nie odczuwa żadnych dolegliwości bólowych, ma apetyt, chętnie chodzi na spacerki, siku i kupa idealne, żadnego duszenia się i omdleń, żadnej apatii czy powłóczenia nogami… No żesz! ❤️ Ona chce żyć i póki chce, to ja jej to życie umożliwię na najlepszym możliwym poziomie. I nie będzie mi żaden smutny weterynarz wzdychał, że „piesek jest już stary…”

 

 

 

 

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

Obserwuj Mopsiki Zazie:
 
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x