strona główna > codziennik > PSYCHE || mopsy > kumok > miszur > czuczu
Na pytanie, czy o siebie dbam tak samo dobrze, jak o Kumoka – odpowiadam: OCZYWIŚCIE!
padłaś? powstań! + ogromne ilości kofeiny
a tutaj już migrenka pokofeinowa. ale taka prawdziwa, z mdłościami i przyległościami.
aktualnie działa mi tylko jedno oko.
w suońcu. ale tylko w połowie. bo reszta przecież musi być cieniem, zmęczeniem, smutkiem-odtrutkiem na wszechobecną pozytywność ;)
oprócz tego staramy się z Marcinkiem wrócić do „normalności” i rozszerzyć swoje aktywności poza wizyty u weterynarzy…
o i proszę, Konrad Góra czyta swoje wiersze w domku na Jazdowie
ale ja i tak nie mogę się skupić, bo cały czas myślę o Kumoku. niepokoję się, analizuję, zastanawiam…
Marcin mowi, że to zakrawa na paranoję i żebym wyluzowała, bo zaczynam już – jak własna prababcia – martwić się tym, że nie mam powodów do zmartwień…
Ale czy na pewno? Czy nie mam powodów do zmartwień?
Moim zdaniem Kumok jakoś dziwnie osłabła w ostatnich dniach, po tych wizytach u wetów. Marcin mówi, że po prostu jest zmęczona, żebym dała jej w końcu odpocząć i przestała wyszukiwać nowe problemy…
Jednak nie mogę przestać myśleć o tym, że coś jest nie tak. Kumok tak jakby postękuje. Nigdy wcześniej tak nie robiła. Na ostatniej wizycie u onkolożki prosiłam nawet, żeby obmacała jej stawy, czy nie ma objawów bólowych… Nie wiem, może faktycznie mam już paranoję.
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: