strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Nie dalej jak wczoraj pisałam Wam o zacnym pomyśle „wydłużania Czuczełkowej pępowiny” i próbach rozciągnięcia szczeniaczkowej krainy szczęścia także na kolana Taty Marcina. Czy się udało?
Na poniższym filmiku widać, że nie bardzo. Matka Zazie siedzi z laptopem na kolanach, Tata Marcin także pracuje, a mopsi pokurcz pajacuje sobie w najlepsze po lewicy Matki Zazie:
Czy ja mogę coś zrobić, aby ukrócić tę permanentną napierdalankę? No w sumie mogę.
Czy ja chcę ukrócić tę napierdalankę? No w sumie nie bardzo! :)
Przecież Szczeniaczkiem jest się tylko raz w życiu!
Dlatego z radością patrzę, jak to Małe Gumadło czyni wokół siebie chaos i rozpierdol. A do tego z utęsknieniem czekam aż Misiu w końcu się odgryzie i pokaże Czuczełku, kto rządzi w stadzie. No chyba, że Miszurek nie zapdejtowała sobie jeszcze w systemie, że rządzi ona – Miś Miszur we własnej osobie – a nie Kumok, którego cielesna powłoka opuściła nasze progi przeszło pół roku temu. A jesli nie zapdejtowała, to znaczy, że całym tym naszym domowym pierdolnikiem… pewnie nadal rządzi Kumok, tyle że w wersji bezcielesnej ♥
A teraz Czuczełko pokaże państwu nie tylko, jak bić starszą od siebie o 12 lat siostrę, ale także jak w ekspresowym tempie z względnie czystej kanapy zrobić bajzel, syf i pandemonium:
Po kilku chwilach kanapa wygląda jak lej po bombie, a Misiu – jakby chciała rzucić się w przepaść…
Patrząc na ten filmik, doznałam takiej oto refleksji – że gdybym była prawdziwo blogerko i influencerko, generującą content godny instagrama, to powyższe sceny batalistyczne powinny odbywać się w takiej na przykład scenerii:
zostawię Was teraz z poniższymi scenami rodzajowymi, abyście je sobie mogli pokontemplować w milczeniu…
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: