strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Kumok zawsze budziła się wściekła i radosna – wściekła, bo od razu z werwą i zniecierpliwieniem zarządzała wspólne wstawanie, a radosna, bo robiła to ze śmiechem, pół żartem, wygłupiając się i zaczepiając nas. Możecie mi nie wierzyć, ale Kumok naprawdę miała poczucie humoru i uwielbiała się z nami droczyć.
Zwłaszcza w ostatnich miesiącach naszego wspólnego życia wyraźnie pokazywała nam tę swoją radość życia i skłonność do pajacowania, zupełnie jak gdyby chciała nas pocieszyć i wytrącić z tego smutku i przerażenia, które towarzyszyły nam w walce o jej zdrowie i życie.
Każdego wieczora przed zaśnięciem (a spała wtulona w moje nogi) przychodziła po kilka razy i do mnie, i do Marcina, żeby zrobić kreta, dać buzi, pomiętosić się i pozaczepiać. Po czym szła w nogi, żeby ułożyć się do spania i… Nie, jeszcze raz musiała wrócić i pajacować ku naszej radości.
Każdego ranka wyskakiwała z piernatów jak sprężynowy pajac z pudełka i najpierw we mnie, a zaraz potem w Marcinie robiła popisowego kreta, świdrując mordką nasze kołdry, którymi próbowaliśmy się zakryć dla kilku chwil snu więcej…
teraz poranki są ciche i senne, no chyba że akurat bobasowi odpierdoli palma o 4.00 rano,
ale gdy akurat nie odpierdala, bobas śpi snem smacznym i kamiennym
i czasem ciężko jest bobasa dobudzić
można go wtedy miętosić, wyginać i zawiązywać Gumiaka-Szmaciaka na supeł
ale gdy już Czuczełko się obudzi, to jest tak słodkie…
jak ciepłe mleko z kruchymi ciasteczkami albo jak budyń waniliowy z sokiem malinowym
I któregoś dnia, gdy wstałam już z łóżka, Czuczełko zakręciło się na kołdrze i…
odsunęło łapką moją poduszkę, przyłożyło buzię do welurowego woreczka, w którym trzymam pod poduszką prochy Kumoka…
… i zasnęło.
No więc ja w ryk, w płacz niepowstrzymany, pełen wzruszenia i żalu, zachwytu i rozpaczy…
Aż się Czuczełko obudziło…
… i podpełzło do leżącego w nogach łóżka Miszurka
i dalejże chrapać w najlepsze na Miszurku!
szczęśliwe, że Miszurek pozwala się przytulać
i patrzy w słońce to moje dziecko szczęścia
a ja ocieram łzy, bo wiem, że Kumok potężnie by się wkurwiła, że nadal ryczę, gdy ona mi takiego pięknego Szmaciaka w zaświatach wyrychtowała!
Szmaciaka Gumiaka Ciągutka, który śmieje się do mnie, do Marcina, do Misia, do Kumoka i do Słońca
a potem siada wraz z Miszurem na baczność,
by towarzyszyć Misiowi w jojczeniu o śniadanie. a potem wiadomo: bawitko, napierdalanka, szał i galopada.
dopóki się nie zmęczy:
bo jak się zmęczy, to znowu jest Dzidziusiem z Ciastoliny
którego można dowolnie ugniatać, formować i zawijać
a Ciastuś – totalnie bez łączności!
dopóki znowu nie zacznie przez sen żłopać niewidzialnego mleczka…
a może Kumok go karmi butlą ze smoczkiem?
Nie wiem, może tak. Przecież ludzkie oczy widzą tylko mały wycinek rzeczywistości…
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: