strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
home (office), sweet home (office)! no i tak to można pracować!
po porannym spacerze, karmieniu i tarmoszeniu, Czuczu szalało sobie do woli po mieszkaniu, tańcując ze wszystkim, z czym się tylko dało (albo i nie dało), za to w porze lunchu – kiedy poważni ludzie wychodzą z biur celem uzupełnienia zapasów energetycznych – Matka Zazie wychodzi z Czuczłem na spacer:
pierwszy idzie Miś Miszur, wiadomo, przewodnik stada!
a za nią pędzi…
Małe Czuczło z miną szaleńca!
Idzie Misiu, idzie wkurwiony, memłając pod nosem jakieś swoje gorzkie żale…
na temat trudów wychowywania dziecka, zwłaszcza dziecka trudnego, nadpobudliwego i pierdolniętego…
a Czuczu mknie niczym dziki rumak przez prerię…
z rozwianą grzywą, rozwianymi uszami, trocinkami sypiącymi się z główki…
szypko! szypko! bawić!
– Misiu! Misiu! Misiu! – duperelek rzuca się na Miszurka w szale zabawy…
a Misiu próbuje upierdolić Małemu rączkę!
ale nic to! na Czuczełku nie robi to najmniejszego wrażenia…
gdyż jest z gumy!
dzisiejszy spacer jest szczególny, ponieważ Czuczełko poznaje Babcię Gosię oraz Wujka Rodo:
oczywiście Czuczełko zakochuje się od pierwszego wejrzenia! we wszystkich! na zabój!
Wujek Rodo, podobnie jak Miś Miszur jest już wiekowy… Tzn. pardon! Pardon! W kwiecie wieku!
I po cichu liczymy na to, że stanowczy psi jegomość, który nie daje sobie w kaszę dmuchać…
będzie w stanie ustawić Czuczełko nieco skuteczniej niż Miszurek…
Ale tak patrzę… I na pierwszy rzut oka powiem tak: No nie zanosi się tutaj na jakiś trening grzeczności…
Rodo widzi, że kaszojad jest wyjątkowo małym paskudztwem i zadziwiająco uparty, więc nie za wiele tu da się zrobić…
No sami zobaczcie:
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: