strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Ostatnio było chyba zbyt różowo w naszym życiu, więc dla równowagi… mamy problem. Na krawędzi uszka Małego Czuczu pojawiła się zmiana. I tak jak w przypadku podobnej zmiany u Kumoka (tyle że na tułowiu) – od razu czułam, że mamy do czynienia z paskudztwem, które od razu należy wyciąć i mimo zapewnień doświadczonego weterynarza, że on mi gwarantuje, że zmiana jest łagodna i nic nie trzeba wycinać, tylko obserwować – uparłam się i kazałam ciąć, a późniejszy wynik hist-patu mówił sam za siebie: mastocytoma II/III – o tyle w przypadku Małego Czuczu jestem dziwnie spokojna i mam dobre przeczucia. Co jednak nie zmienia faktu, że gówno jest do wycięcia i zbadania. Zapiśalismy się na cito do chirurga, a przez kilka dni oczekiwania na wizytę spróbujemy smarowania Tridermem.
PS. na ostatniej fotce widzicie, że smarowanie Tridermem nie wyszło. Po pierwszej aplikacji Czuczło ściągnęło sobie tubkę ze stołu, a następnie cichaczem ją zeżarło. Musiałam po nocy googlować i liczyć, czy spożyta przez tego małego debila dawka betametazonu, clotrimazolu i gentamycyny może jej zaszkodzić. Na szczęście nie. Przysięgam, oszaleję z tym kurdupelkiem!
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: