with or without

strona główna > codziennik > psyche

 

czyli

Na górze róże, na dole donica –
Na chuj mi była ta cała macica?

Nie dość, że nie skorzystałam z niej przez cale życie, to jeszcze zafundowała mi taki krwawy finał swojej egzystencji w moim ciele.

I na pamiątkę – wątpliwej urody dyptyk pt. „with or without

Nie widzę różnicy, więc po co było się z nią męczyć.

Nie jestem już „osobą z macicą”…

Jestem osobą bez macicy.
Jestem KOBIETĄ.

… i nagle wszystko stało się proste.

 

Najpiękniejsze róże, jakie w życiu dostałam, to te od Przyjaciółki, która odbierając mnie ze szpitala, wręczyła mi wielki bukiet, godny świeżo upieczonej matki opuszczającej porodówkę…

Bardzo symbolicznie, mocno magicznie, głęboko archetypicznie…
I oto jestem, na nowej drodze życia – Staruchy i Wiedźmy, pełna mocy i ognia.

A tutaj: prawdziwy dowód miłości:

gotowany prawie 10 godzin przez mojego domowego weganina Marcina – tradycyjny rosół na prędze, szpondrze i kurze, tak zdrowy i mocarny, że nawet nieboszczyka przywróciłby do pełni sił witalnych

jest tak gęsty, treściwy i bogaty, że kluski są po prostu zbędne!
To Marcina debiutancki wykon rosołowy, ale mistrzostwo świata!
Nie jadłam lepszego, a do miłośników rosołu wcale nie należę.

PS. żaden ramen, wonton czy miso, ale nasz polski rosół supermocy!

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x