strona główna > codziennik > psyche
Mam udawać, że nie cierpię, że świat nie zawalił mi się na głowę, że nie opłakuję straty? Otóż cierpię, zawalił i opłakuję. Koniec rzekomo wielkiej sprawy, poczucie odrzucenia, świadomość bycia niezrozumianą, potraktowaną niesprawiedliwie i pogardliwie zamiecioną pod dywan jak okruchy zgarnięte ze stołu – są dla mnie druzgocące. Ale co z tego, o chuj mi chodzi, po co te łzy – przecież nikt nie umarł, a ja świetnie sobie radzę.
Zapaliłam czarną świecę, w nocy dopadły mnie dreszcze, a rano covid. Wynik testu – no nareszcie coś pozytywnego! Potem jeszcze wyłączyli prąd na naszej ulicy, a w pracy wybuchło pandemonium – no bo jakżeby inaczej. Radzę sobie, przecież powiedziałam.