roztrząsania i rozbiory.

kolejna kawa, południe minęło już dawno i bezpowrotnie, a ja wciąż nie mogę zabrać się do roboty. jak zwykle.
piszę o tym fakcie najprostszymi słowami, bo na więcej ów fakt nie zasługuje. a i mnie na więcej nie stać. ręce opadają.
tekst musi być gotowy na jutro rano. oczywiście, że będzie. zawsze jest. ale co sobie pomarudzę, to moje.powoli kończą mi się tematy do narzekań. i jakoś nie mogę się z tym oswoić.
kilka dni temu chciałam się dobić i sponiewierać za ostatni tydzień słodyczowego obżarstwa z s.
jednak moje masochistyczne próby dokopania sobie spełzły na niczym i tournee po sklepach odzieżowych
zakończyłam lekko skonfundowana – okazało się bowiem, że na dole noszę rozmiar 36, a na górze 34.
czyli jak gdyby nie jestem AŻ TAKA gruba.
ale spokojnie, zaraz wymyślę coś innego.

o, już mam.
to teraz idę mieć doła.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x