the poetry of life.

dostałam kiedyś zielone w prezencie. na czarną godzinę. teraz ta godzina wybiła. wymieniłam zielone na inne.
i z tej momentalnej czerni przebijam się na jasną stronę. z pełną kieszenią ruszam pociągiem na południe.
trzysta pięćdziesiąt kilometrów w jedną i tyle samo w drugą stronę. tysiące hektarów (nie-)myślenia.

tymczasem w drodze do pracy kupiłam hinduskie żarcie. żeby się nasycić i rozgrzać.
listopadowa wilgoć osiada mi na twarzy, wdziera się pod czapkę i wali po oczach. na mokro.
zwarłam swoje szeregi, zagęściłam wersy, wykasowałam wielokropki. trzymam się prosto. mówię wprost.

wjeżdżając windą na wyżyny redakcji, stwierdziłam, że chyba czas najwyższy przyznać się.
tak, mam swoją piosenkę przewodnią. nie da się ukryć.

"

What if I drown in this sea of devotion
Just a stone left unturned
My need is deep
Wide endless oceans
Feel it furious
The fire burns on

Let there be love
Everlasting
And it will live eternally
Will we receive without ever asking?
I’m just curious

Endless tears
Forever joy
To feel most every feeling
Forever more

Don’t want to see me crying
Just want to see me flying
I need to get so high and
Want somebody to blow my mind

Somebody to hold my hand
Someone who understands
Somebody to help me write
The poetry of life

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x