trzeci stopień wtajemniczenia Pao

no i stało się. siódma pieczęć pękła. jeźdźcy apokalipsy ruszyli z kopyta. poszły konie po betonie. Pao skończyła 30 lat:

 

nasza wiekowa jubilatka, zmagając się z kokluszem, lumbago, nietrzymaniem moczu i podagrą,
doczołgała się jednak ostatkiem sił do Kulturalnej i zdmuchnęła świeczkę. jedną.
ze względu na obturacyjną chorobę płuc oraz galopującą wespół z jeźdźcami apokalipcy anginę pectoris.
wszyscy to mamy. wszyscy tego doświadczamy. ale co tam! raz się żyje!
wiedziemy więc swoją drugą i trzecią młodośc po trzydziestce – i jakże nam z tym do twarzy!
o wiele piękniej niż rzekomo pięknym dwudziestoletnim, zatapetowanym i wymodelowanym.
my zaś pereferujemy naturę – stosujemy maseczki z dyni, okłady, wywary, napary, nasiadówki i płukanki.
lubimy terapię światłem, ciepłem, cukrem i alkoholem. oraz ciastem mamy Emi :)
– Dmuchaj Pao, bo Ewa ma reumatyzm i rączki jej zaraz zwiędną!
wesołe jest życie staruszka: Obsza też chce być wintydż oraz bon ton.
Pao z pierdzionkiem wydziaranym z filcu przez koleżankę z Uniwersytetu Trzeciego Wieku – Zazie.
oraz torbą autorstwa weteranki artystycznej – Syd. oto świadectwo, że Pao robi w kulturze. a ja się pytam: – i kto po tym posprząta?!
Czmuda twierdzi, że przyjedzie Kirby i wyrówna. i wyrówna. i wyrówna.
– A ja polecam Wam cudowną nalewkę rozgrzewającą ze wściekłego psa…
– Kto dał Zazie tyle wina?!! Czmuda!
– Dzień dobry się z państwem, czy jest jeszcze ciasto?
– gdyż się odchudzam.
– I chlup! Naleweczkę! Wściekłego psa na drugą nóżkę! Żeby wilka nie dostać!
– Oj, trzeba się kurować, kochanieńka, jesień idzie… ziąb, szron, szadź… i inszy opad atmosferyczny…
a Syd macha czułkami na zupełnie inny temat.
tymczasem Zaz: – opowiada, macha członkami, opowiada, opowiada, macha członkami, opowiada mrożącą krew w żyłach historię…
… o tym jak słyszała jako dziecko przez poduszkę oddech swojej zmarłej prababci rzekomo zaszytej w tapczanie.
i o tym jak pruła tapczan nożyczkami. Gaba opowiada o czeskich horrorach, Pao ma skurcze mimiczne, a Syd dostaje czkawki.
a tuż obok – szare eminencje zachwytu – wzbudzają od niechcenia aplauz towarzyski – manifestując kosmiczną rewolucję w życiu Quentina…
niemożliwe stało się możliwe. Quentin zmienił stan skupienia.
człowiek z marmuru dostał obuchem w głowę,
a pod jego sercem ze spiżu zawirowały motyle.
ta, której nie imała się nigdy żadna pikantna plotka. nasza margaret thatcher warszawskich salonów.
emilia plater kuluarów i buduarów. żelazna dama wieczorków tanecznych. oto ona – w sytuacji niedwuznacznej!!!
wrazliwi nie są w stanie na to patrzeć. bardziej odporni szukają ukojenia w alkoholu.
oto jednak stało się: Quentin zakochał się cięzko, nieodwołalnie i z wzajemnością.
ale i tak wiadomo, że najbardziej na świecie zawsze będzie kochał
Marjanaaa!!! Marjanaaaa!!! Marjanaaaaaaa!!!
i na nic zda sie władcze ramię żony Czmudy ;P
love is all around. ale gdzie jest ciasto?!!







komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl









Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x