splash!

lecz po nocy przychodzi dzień,
a po burzy…   dżdżownice wyłażą z ziemi.

wracałam do domu w wieczornych strugach marcowego deszczu
i tak mi było lekko, jakby to wszystko, o czym tutaj marudzę, nie miało większego znaczenia.
a więc jednak – pojedyncze rysy i głębokie bruzdy nie psują bezsprzecznej urody krajobrazu.
muszę je po prostu przeskakiwać.

nie zawsze wiesz, co czuję.
wczoraj wieczorem w ciepłym wiosennym powietrzu
gdy wygłaszałem tyradę przeciwko komuś kto jest mi
obojętny,
to właśnie miłość do ciebie rozpaliła
mnie,
i czy to nie dziwne? że w pokojach wypełnionych
obcymi moje najtkliwsze uczucia
paczą się i
rodzą owoc wrzasku. Wyciągnij rękę, czy nie ma
tam,
ni stąd ni zowąd, jakieś popielniczki? obok
łóżka? I ktoś, kogo kochasz, wchodzi do pokoju
i pyta
czy nie chciałbyś dzisiaj jajek trochę
inaczej niż zwykle?
A kiedy je dostajesz, jest to
po prostu zwykła jajecznica i na dworze jest
dalej ciepło.

[frank o’hara, 1954 || dla grace, po imprezie – przeł. piotr sommer]

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x