ilu potrzeba lat, by stwierdzić, że tak naprawdę
nie poznało się tego kogoś nawet w pięciu procentach?
i jakiej odległości, żeby to w końcu dostrzec?
i jakiej odwagi, żeby przyznać się do porażki?
okazuje się cholera, że ten początkowy dramatyzm pytania
jest w istocie napompowaną do niebotycznych rozmiarów pychą.
no bo co? – skoro nie ja, to ktoś inny.
tak czy inaczej – powodzenia.
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl