a tymczasem pod moim balkonem przeszła osiedlowa parada w postaci orkiestry niemalże dętej i ekipy fikających czirliderek.
pocieszne, ale i tak czekam na doroczną procesję wiernych jedynie słusznemu bogu. wyglądam ich tęsknie, jak zwykle z aparatem.
taki jasny, przejrzysty dzień. wieszam pranie na balkonie. bratki pachną w skrzynkach. żyję sobie powoli.