ze świata wszystko chcę. albo nie chcę nic wcale.
ktoś kiedyś powiedział mi, że nigdy nie będę żyć spokojnie.
że wszystko mną miota i szarpie. bo chcę za dużo, za mocno, za szybko.
nie sądzę, ale ok.
póki co – od kilku lat – to moje dziwne życie ryje we mnie zawzięcie
jak głowica w twardym dysku. takie porównanie. inne nie przychodzi mi do głowy.
nieustannie gromadzę dane. nadpisuję, przetwarzam, buduję struktury plików.
czas w końcu podzielić się na bezpieczne partycje. nie udostępniać wszystkiego.
dla niepoznaki zainstalować jakiś lekki, łatwy, przyjazny użytkownikom system.
zostawić sobie jeden zaszyfrowany sektor. z hasłem nie do złamania. dla nikogo.
done.
restart.