Bubu & Cik-Cik – szybcy, zwarci, gotowi i pozbawieni jakichkolwiek hamulców
Lolo przyprowadziła ziomali z bloku: Arka, Mariusza, Patryka i Sebastiana
Bianuszka bezcześci flagę metodą 'smark-smark’
stadnie-gromadnie zmierzamy w stronę Pracovni
opary absurdu unoszą się w powietrzu delikatną, fosforyzującą mgiełką
piwo pszeniczne – dziewczęta śliczne
Maupencjusz i dwa nagie miecze
Krecik bada atmosferę
Roz doznaje objawienia po dwóch łykach czerwonego wina
Lolo, Bianuszka i kawałek Maupencjusza
Maciek lansuje piwo Sieciech… eee Cieciuch..? a – Ciechan! no, piwo Ciechan.
a teraz mała niespodzianka dla Rozalki…
… odnaleziony po latach Don Pablo – towarzysz z jednego pueblo w SochoCity!
[i tak to jest jak ludzie na fotkach z bloga Zazie rozpoznają swoich dawno nie widzianych znajomych]
– ależ ty wyrosłaś, Rozalio!
Krecik się wzruszył. Don Pablo roni łzy szczęścia do kufla Ciechana. Rozalka łka.
– a pamiętasz tego Ziutka spod czternastki? tego co go wtedy śniegiem natarłem przed blokiem Badziewiaka!
Zazie – przy okazji siku – uprawia sztukę portretu konceptualnego
-ooo, se jeszcze taki artyzm w pionie zrobie…
– i jeszcze Cik-Cika jako metaforę… eee… metaforę perły i wieprza… [w roli perły Cik-Cik, w roli wieprza – kosz na smieci]
– a popacz, tutaj piszom, żeby na dwa dni przed pełnią przestać pić prawoślaz i arcydzięgiel…
czarny kot i obrażone niby-nóżki
palenie zabija, a Maupencjusz napierdala cygaretą w pudełko
Maupencjusz nieco zwiotczał. musi cygarety mu zaszkodziły.