żeberka.

na okolicznośc śniegu – świezo ułożonego warstwami na gruncie poniedziałku – odczuwam uwierające zniecierpliwienie
i jakowąś frustrację z powodów bliżej mi nieznanych, bo przecież powodu jeszcze nie ma, jeszcze się nie narodził, jeszcze go nie stworzyłam..
wszakże czas, z którym się zmagam liczy sobie chwil zaledwie parę, jeszcze go nie zepsułam, jeszcze go nie oplułam,
nie zdążył się jeszcze zeń wytrącic osad zawiedzionych nadziei i rozczarowań, który pod koniec dnia
mogłabym zeskrobywac paznokciem i wciągac w nozdrza raz jeszcze celem skuteczniejszego dobicia się.
o. tak mogłabym pisac. to byłby blog. to byłoby coś.
tymczasem pies – medotycznie, rzędami, w szyku bojowym – ustawia mi pod nogami zbrojną armię
w postaci niebieskiego konia, pomarańczowego glusia i zółtej stonogi o grzechoczącej głowie.
czuję się jak młoda bezradna matka w oparach miłości i przecieru z marchewki.
z tego wszystkiego postanawiam ugotowac rosół z lanymi kluseczkami.
na żeberkach, żeby nie było zbyt banalnie.
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x