dziś pożegnaliśmy Janinę… tfu! Joannę, państwo wybaczą.
nie lubię pogrzebów. nie rozumiem. nie chadzam. boję się cmentarzy. nie bywam.
zmarli mają zaciszne i ciepłe miejsce w mojej pamięci. na co dzień.
takie wiecie, powszednie i zupełnie nie odświętne. myślę o nich
podczas mycia kubków po herbacie, czekania na autobus czy malowania ściany.
są ze mną zawsze. ich miejsce jest we mnie, a nie na wygwizdanym przez wiatr cmentarzu.
dzisiaj jednak poszłam. bo tak. bo Aśka była przekorna.
więc i ja zrobiłam sobie na przekór. i Aśce trochę też.
bo zamiast oranżów i pomarańczowości, których w szafie nie posiadam –
przywdziałam amaranty i fiolety, niech sobie zouza nie myśli!
kupiłyśmy kwiaty, dając się oszukać starej handlarce.
gdyby nie to, że kwiaty były dla Aśki, to by babon dostał tym wiechciem przez łeb.
no ale kwiatów szkoda. a przecież – sądząc po ilości wieńców i reszty wszelkiego kwiecia –
nasza Janina, tfu! Joanna! była prawdziwą miłośniczką kwiatów. zwłaszcza ciętych.
przepraszam, nie potrafię pisać o pogrzebach ze stosownym patosem –
że kazanie poruszyło do cna, ludzkość przybyła tłumnie, a wiatr łkał w listowiu.
Aśka by się chyba ze śmiechu w grobie przewróciła, wymierzając mi ostrego kopa z półobrotu.
nie do twarzy jej z cmentarzem.
chcę ją pamiętać pełną życia
i widzieć ją w oczach wszystkich, którzy ją znali i kochali.
– A teraz żegnam państwa! – mówi Aśka i filuternie puszcza oczko.
żegnam Cię, Aśko.
mam nadzieję, że kiedyś odnajdziemy się nawzajem TAM.
tak jak odnalazłyśmy się TU.
Beware of Orange Ninja!
Joanna będzie na zawsze w naszym sercu z rudymi włosami I uśmiechem na buzi!
Z uśmiechem I łezką w oku…
Duzo bym dala zeby wierzyc w jakies Tam I zeby koniec koncem nie byl.
Ale jak dostane w leb za brak polskich znakow (Janino, forgiw mi) to dam znac :)
Janina byłaby zachwycona, jestem pewna. :)
Nie przepraszaj, nie ma ku temu poczeby ;) Janina forever!
jesteś jedyną osobą na blogowisku, której pożegnanie z Chustką bardzo mi się podoba. delikatne, spokojne. pozdrawiam.
fajna fota ale z dystansem, pozowana :) tobie to się pokazywała na prawdę :)
Cmentarze nie napawają optymiznem, raczej przypominają o tym, co nieuchronne niestety. Jednakże miejsce, gdzie spoczywa cielesna powloka, lub prochy bliskiej nam zmarłej Osoby, mimo wszystko jest dla mnie bardzo ważne. Nie leżę plackiem przy grobie rodziców i grobie brata, ale dbam o to, by to miejsce nie zarosło chwastem. Pamięć o bliskich naszemu sercu zmarłych, wspominanie ich , nawet rozmawianie w myślach przedłuża Ich pobyt tutaj. Oni żyją tak długo jak żyje pamięć o nich, walnęłam frazesem, a niech tam :)
Piękna, młoda kobieta.
to jest jedno z najpiękniejszych zdjęć Joanny.
odwiedzam zmarłych na cmentarzach. i choć wiem, że tam ich nie ma, dotyk zimnego kamienia sprawia mi ulgę. a mój brat do dziś ma problem, żeby iść na grób naszej mamy, choć minęło 27 lat. każdy ma, jak ma.
chodzę na pogrzeby. na tym być nie mogłam, chyba nie czułam się uprawniona… w końcu była tylko znajomą z internetu. choć pozory bliskości, jakiejś niewytłumaczalnej więzi poczułam i ja, podobnie jak tysiące innych czytaczy. bo to Ona była wyjątkowa, pozytywnie pojebana i wydaje mi się mogłabym się z nią zaprzyjaźnić w realu. zaimponowała mi odwagą, z którą żyła i dystansem do samej siebie i swoich słabości. a sposób, w jaki pisała o chorobie – mistrzostwo świata! bez tych łzawych, sentymentalnych klisz. dowcipnie o raku czarownie świecącym… pewne jej powiedzonka na stałe weszły w mój słownik.
kurwunia.
prosto i szczerze. dzięki za tą relację
zazie, mam identyczne odczucia- miejscem spotkania z bliskimi mi osobami, ktore zmarly jest moja glowa i serce a nie cmentarz; czesto wielokrotnie w ciagu dnia przywoluje ich myslami, wizualizuje ich twarze, wspominam zabawne i smutne sytuacje, zastanawiam sie jak by zareagowali na to co chcialabym im powiedziec; cmentarze to dla mnie jakies nieporozumienie; nie widze w tym nic poza nekrobiznesem, nie pojmuje dlaczego nie mozna postawic sobie urny na regale albo rozsypac w gorach albo na morzu albo w ogrodku jesli takie bylo zyczenie zmarlego- to znaczy rozumiem, ktos by wtedy nie zarobil:(
polskie cmentarze draznia mnie szczegolnie- zamiast malej tabliczki i zwyklej trawy wokol- wypasione, blyszczace jak psu jajca marmury a na nich sztuczne wiazanki, plastikowe obrzydliwe znicze- kiczowate to wszystkoi chore dla mnie
Uwielbiam to zdjęcie.
I wiem, że się znajdziecie.
Pięknie napisane…
Też niecierpię pogrzebów.
Przepiękne zdjęcie.
Wzruszające pożegnanie to, bardzo.
Sliczne zdjecie…
„podczas mycia kubków po herbacie, czekania na autobus czy malowania ściany. (…) zawsze.” :)
Też nie rozumiem cmentarzy. I faktycznie miałyście dużo szczęścia odnajdując się TU.