biegnie wzdłuż, zakręca i wraca, przecinając mi drogę, odcinając możliwość ucieczki.
potykam się o nią i padam jak długa, czekając, czym może tym razem mnie uniesiesz.
nie unosisz. fakt, to nie jest takie proste iść dwiema ścieżkami jednocześnie
i równie mocno cieszyć się każdym z mijanych krajobrazów. coś zawsze musi umknąć.
tak jak ziemia umyka mi spod stóp.
Czekamy na Ciebie. Aż będziesz miała siłę wrócić.
Wracaj ziemio pod stopy!!! Trzymaj się, będzie lepiej :)
no tak bywa. czasem jak sie padnie to dobrze się na plecy obrócić, pogapić się na niebo, odpocząć od codziennej gonitwy i dopiero po chwili spróbować się podnieść.
bez obaw- świat nigdzie nie ucieknie.
:-)