strona główna > codziennik > PSYCHE || mopsy > kumok > miszur > czuczu
dookoła dzieje się życie, ludzie odnoszą sukcesy, podróżują, tworzą, rozmnażają się i świętują. a ja jestem starą kobietą, która opłakuje swojego pieska. nic do mnie nie dociera. żadne dobre rady, żadne prośby ani groźby.
Patrzę na facebookowy feed, gdzie znajomi i znajomi znajomych prześcigają się w podsumowaniach: ile kto wydał książek, zorganizował kursów i webinarów, gdzie występował, co osiągnął, kto mu pogratulował, gdzie pojechał, kogo poznał…
Czuję się pośród tego trochę jak przybysz z innej planety. W dodatku cierpiący na połowiczną amnezję. Bo nie dość, że nic w tym roku nie osiągnęłam, to jeszcze kompletnie nie pamiętam, co robiłam od stycznia do maja. W maju zaczęła się choroba Kumoka i odtąd pamiętam już tylko to, wlasciwie nic więcej.
Nie powiem jednak, że ten rok był zły. Był straszny i piękny zarazem. A teraz bardzo bym chciała, żeby po prostu było dobrze, spokojnie. Nic wielkiego, żadnych wyzwań czy walki o sukces. Po prostu żyć tak, żeby ze smutku nie pękało serce.