życie od 9:00 do 17:00

strona główna > codziennik > PSYCHE  ||  mopsy  > kumokmiszur > czuczu

 

 

każdego ranka otwieram oczy i myślę sobie, że: nie, kurwa, nie wstanę, nie dam rady dzisiaj żyć. nie umiem dzisiaj żyć. oraz nie chcę…

ale wstaję. bo obiecałam sobie, obiecałam Kumokowi, że będę się trzymać, będę dawać radę. bo Kumok zawsze dawała radę, aż do samego końca.

 

robię makijaż i przed wyjściem z domu gimnastykuję twarz, rozgrzewam mięśnie, mówię: a e i o u – a e i o u  i rozciągam usta do jak najbardziej naturalnego uśmiechu.

Postanowiłam nie infekować ludzi w pracy moją rozpaczą. I bardzo tego pilnuję.
Dobry humor i siły witalne udaje mi się utrzymać mniej więcej do godziny 17.00.

Potem zaczynają się gorzkie żale, jęki i szlochy. I tak do wieczora.

 

A potem sen. I znów poranek, kiedy myślę, że nie, kurwa, nie dam rady pociągnąć kolejnego dnia, a jednak go ciągnę. Tak mniej więcej do 17.00. Potem zaczynają się…

Moja Przyjaciółka bulwersuje się, że zamieszczam takie zdjęcia. Bo żałoba powinna być cicha, samotna, dyskretna. Prawdę powiedziawszy: jebie mnie to.

Płacz jest najstarszą, najzdrowszą i najbardziej naturalną formą okazywania emocji. Nie widzę powodu, aby się go bać albo co gorsza wstydzić.

Instagram kipi od szerokich, śnieżnobiałych uśmiechów i dopracowanych spektakularnych makijaży. Wiele z nich – po zakończonej sesji Insta-fotomodelingu – spływa z twarzy wraz ze łzami i lękiem, samotnością, złamanym sercem, depresją czy żałobą. Bo każdy coś przeżywa. Każdy.

 

 

 

 

 

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

Obserwuj Mopsiki Zazie:
 
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x