strona główna > codziennik > PSYCHE || mopsy > kumok > miszur > czuczu
Po ostrej interwencji mojego psychiatry byłam zmuszona zejść z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu. Rozumiem jego obawy o moje zdrowie, ale normalne dawki niestety nie trzymają mnie w pionie.
Nie wiem, jak teraz pociągnę.
– Nie wiem, jak teraz pociągnę… – mówię mu, a on przedłuża wizytę, żeby wytłumaczyć mi, na jak wielkie niebezpieczeństwo się narażam i czym to grozi.
Kumok jest teraz tak maleńka, że mieści się w mojej dłoni, w kieszeni kurtki, w fałdach szalika, w zagłębieniu obojczyka. Idę z nią wtuloną we mnie przez deszczowe wieczorne miasto, w samym środku lutego, w samym środku niczego, głucha na wszystkie „daj jej odejść” i „wróć do życia”. Przecież żyję. Teraz nawet podwójnie.
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: