strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Są osoby, bliskie lub dalsze, które z troski o mnie pytają, dlaczego zamieniam mojego bloga i kanały social media w jakąś „księgę pamiątkową ku czci Kumoka” oraz że „czas wrócić do żywych, bo martwi poczekają”…
I teraz nie wiem, jak mam im pokrótce wytłumaczyć to, że brak mopsiej powłoki cielesnej – tu na Ziemi – w niczym nie zmienia mojej więzi z Kumokiem oraz naszej codziennej relacji i porozumienia, nieustannej obecności i wymiany energii.
Chociaż wciąż płaczę z tęsknoty za jej kochanym, ciepłym i miękkim ciałkiem, które mogłam tulić i tarmosić, to i tak mocno czuję nieustanną energetyczną obecność Kumoka całym sercem, całą sobą i całym moim jestestwem – i nie są to moje wspomnienia, pobożne życzenia czy wizualizacje.
Trzeba po prostu nastroić się na odpowiednią częstotliwość i chłonąć tę energię, która otacza mnie niczym złoty życiodajny kokon…
PS. a zdjęcia i filmiki z Kumokiem dają mi radość, szczęście i dumę, że tak cudowna istota wybrała właśnie mnie, bym towarzyszyła jej w tej wędrówce przez wcielenia ❤️
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
Obserwuj Mopsiki Zazie: