zębiczny uśmiech Misia Miszura

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

   

Dowiedzieliśmy się z Wiarygodnego Źródła, że Misia Miszura od jakiegoś czasu bolą zompki, odbierając mu radość życia. A ponieważ radość życia Misia Miszura jest dla nas priorytetem, wybraliśmy się do Najlepszej Psiej Dentystki, która przyjmuje na drugim krańcu świata. Musieliśmy do niej jechać prawdziwym pociągiem. Nie takim zabawkowym jak kolejka WKD, ale prawdziwym, więc sami rozumiecie, że nie w kij dmuchał.

Najlepsza Psia Dentystka postanowiła pozbawić Misia kilkunastu zompkuf. I dziś właśnie odbywał się zabieg:

Miś Miszur był tym faktem bardzo poruszony. Do tego stopnia, że już w drodze na pruszkowski dworzec postanowił chomiczym susem opuścić swój pojazd:


– Misiu nie kce! Zompki Misia! Nie ruszać!

 

Szybko jednak został spacyfikowany i zapakowany do pociągu:

Starzy jacy z siebie zadowoleni, że wiozą Misia Miszura na miejsce kaźni stomatologicznej!

 

a czy Misiu jest zadowolona?

No sami powiedzcie…

Wspaniała jest Miś Miszur

siedzi sobie grzecznie u Tatusia na kolankach

i po cichutku przezywa swój los pokrzywdzonego biedaczka

no ale dla zdrowia Misiowej japki musimy te żeby usunąć :(

wysiadamy z pociągu, wsiadamy do autobusu, jedziemy, jedziemy, a następnie wysiadamy z autobusu w samym środku niczego…

jest początek kwietnia, a piździ złem jak w listopadzie

 

docieramy do kliniki

Misiu nadal nie jest przekonana co do idei sanacji jamy ustnej

 

Rozmyśla…

Uśmiechnij się, Misiu… Mama prosi! – przymilam się.

 

I się uśmiecha, szczerbatek mój kochany :))

Kocham tego starutkiego i zdziwaczałego pieska całym sercem. Po odejściu Kumoka Miszurek już totalnie rzuciła się w odmęty absurdu i meandry swojego wewnętrznego świata. Nic tylko ją kochać jeszcze mocniej. Ale ponieważ Misiu jest głęboko w spektrum, to standardowe gesty i „wyrazy miłości” nie wchodzą w grę. Miszurek jest kocurem i jego umysł kroczy bardzo krętymi ścieżkami. Ciężko czasem za nim nadążyć ;)

Po rozmowie ze stomatolożką i anestezjolożką oraz ich solennych zapewnieniach, że wszystko będzie dobrze, zostawiamy Miszurka w ich fachowych objęciach i idziemy na spacer, bo cóż nam pozostaje. Mamy przyjść po Dzielną Pacjentkę za kilka godzin, do Pruszkowa nie opłaca nam się wracać, w okolicy lecznicy brak jakichkolwiek miejscówek do posiedzenia, więc idziemy się błąkać spacerowo po okolicy…

 

Gdy przyszliśmy odebrać Misia Miszura, czekał na nas potężny foch:

– Ić stont! Miś Miszur niekce na Ciebie paczeć!

 

– Jak mogłaś, kobieto?!  Misiowi popsuli japkę! Zompki zabrali!

Ten wzrok! Ta mina!

 

Ubrałam Misia Miszura w ciepłe ubranko, opatuliłam szczelnie kocykiem i usadziłam w wózeczku:

że Miś Miszur był wkurwiony – to mało powiedziane!

– Niekcem kocyk! Niekcem wózek! Misiu kcem zabijać!

Dobra Misiek, zabijać to potem, wracamy do domu,

 

bo matka z ojcem przemarznięci do kości po tych spacerkach…


A gruby kocur siedzi w karocy i ma całemu światu za złe…

 

W domu Misiu kontynuowała uprawianie focha:

– Nie dotykaj! Nie pacz na Misia! Ić stont!

– Misiu, a może chcesz mięska z galaretką?

– KCEM!

Misiu je :))

I chyba humorek odrobinę jej się poprawił!

– Może tak, a może nie! Sie domyśl!

 

 

 

 

 

strona główna > codziennik > mopsy  > kumokmiszur > czuczu

Obserwuj Mopsiki Zazie:
 
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x