sny mam coraz gorsze, coraz cięższe, coraz straszniejsze.
pełne bólu, przemocy i upokorzenia.
pogrążam się. obmyślam pokutę.
sama dla siebie jestem największym i najokrutniejszym wrogiem.
you throw stones.
can you see that I am human, I am breathing?
but you don’t give a damn.
can you feel my heart is beating?
can you see the pain you’re causing?
Olgo, pozwól żyć.
pozwól mi żyć.
Sny, teraz prawie nie miewam. Kiedyś miałam ciężką nerwicę i sny pojawiały się straszne, z których budziłam się z bez tchu z uczuciem umierania. Na szczęście trafiłam na dobrą psychiatrę i leki. Nauczyłam się oswajać lęki, śmiać się im w twarz a one powolutku znikały.
Wiem co czujesz, oby Tobie również udało się oswoić te „demony” a wtedy znikną same…
A „Potęgę teraźniejszości” Eckharta Tolle czytałaś? To, co tam stoi, wyjęło mnie z butów, choć do wszelkich zbawiennych poradników „jak żyć” mam stosunek mocno sceptyczny.
Jak coś, służę pedeefem.
Mnie już prawie nie boli w środku i za oczami.
Cześć.
Mogłabym dostać pdfa? Chętnie bym przeczytała…
Sny miewam rzadko, ale jak już coś mi się śni, to przeważnie straszno i smutno. Ostatnio dla przykładu, w moim śnie, utopił się w studzience kanalizacyjnej pies. Tak jak i Ty, jestem największym wrogiem dla siebie – i tak jak Ty, nie pozwalam sobie normalnie żyć. Nie mogę się wyrwać z tego stanu, nie mogę dać tego kroku naprzód. I teraz przypomniała mi się scena z autobusu miejskiego.
Przystanek. Ludzie niecierpliwie przepychają się do wyjścia. Nagle przy drzwiach robi się pusto, ale w głębi autobusu jest jeszcze kilka osób chcących wysiąść. Przejście blokuje kobieta, która nie może postawić na podłodze uniesionej lekko do góry stopy. Nie może zrobić kroku. Ktoś przytomny delikatnie stuka kobietę w plecy. To delikatne pchnięcie, pomaga jej ruszyć z miejsca i wysiąść z autobusu bez problemu. To autentyczna historia, ale myślę, że też bardzo symboliczna.
A w ramach oderwania się od rzeczywistości, jutro znowu wsiądę na rower i przejadę sto kilometrów. :)))
moje demony wyszły dziś na jawie, nie wiem co gorsze sny czy popaprana rzeczywistość.
Nie opłaca się być dobrym. tak dziś sądzę.
Pozdrawiam i mocy życzę. sobie też.
Po 11 latach walki i szamotania doszłam do wniosku, że nie da się nie myśleć, a raczej można tylko oswajać swoje myśli, chociaż trochę. Może dlatego od kilku dni wsiąkłam w tego bloga, bo i przemyślenia są mi dość bliskie. Chętnie wyspałabym się na świeżym powietrzu, tak porządnie, ale pora roku nie ta, a i namiotu już nie mam.
Ja ostatnio też o tym myślę :) Przespać się pod gołym niebem, gdzieś na odludziu, samotnie. I nawet teraz, nawet bez namiotu. Chyba tak zrobię!
Zazie Zazie Zazie!:) (jak zwykle krzyknęła w sposób kompletnie pozbawiony cienia sensu mar)
wiem jak to jest, wiem po mojemu jasna sprawa
tez miewam meczace, przedziwne sny- chcialabym kiedys polozyc sie na kozetce psychoanalityka i zrozumiec chociaz czesc tej symboliki, znaczen:) najbardziej wykanczaja mnie te, w ktorych pojawia sie w moim zyciu dziecko( rodze je lub znajduje) a potem okazuje sie, ze to wcale nie dziecko ale np. pies albo torebka;) po obudzeniu czuje sie przez chwile jak wariat, dopiero jak wstane i zrobie sobie kawe wracam z trudem do rzeczywistosci:)
oje, musisz sprobowac nie myslec tylko o demonach – to one odwiedzaja Cie w nocy… najlepsze lekarstwo to pozytywne mysli w czasie dnia a wieczorem tabletka z dziurawca + szklanka mleka z miodem- Recepta mojej brazylijskiej przyjaciolki, moja Latina wie zawsze co dobre :-)