loreal, loreal, loreal. zmęczona powierzchownie polerowaną gładkością słodkiej masy reklamowej, generowanej obficie dla masowego odbiorcy z przodozgryzem, złą dykcją, ubytkami w edukacji i dysfunkcją rozumienia tekstu czytanego – nie waham się wyznać, że cierpię i zgrzytam, bo krąży mi w żyłach czysta polszczyzna. przemieszcza się we mnie z szelestem, chrobotem i świstem, prześlizguje pod skórą z sykiem, rzężeniem i gwizdem. język mi w ustach staje kołkiem, stuka i chrzęści między zębami, zamiast lśniących pereł sypię świniom czarny żużel przemieszany z kamieniami.
mam przodozgryz! wydatny!
A mi od razu na myśl przyszedł Kapitan Nemo i jego melodia- Loreal, czy jakoś tak ;)
lorelaj:)
trochę jak donkichot… ale, czy masz siłę na walkę z wiatrakami ?
jakoś tak żar z rozgrzanego brzucha Ci bucha ;P
Witaj panienko
Ona nie słucha
Żar z rozgrzanego
Jej brzucha bucha…