tak jak bloga z dnia na dzień porzuciłam, tak niniejszym – z dnia na dzień,
jak gdyby nigdy nic – wracam do niego. a przynajmniej taki mam zamiar.
przez ten czas, kiedy mnie tu nie było, usiłowałam bezskutecznie okiełznać rzeczywistość.
to trudne. ale przynajmniej próbuję. pojawił się cień szansy na zmianę,
bo teoretycznie – zamiast dołującego mnie Medikinetu – mogłabym brać Stratterę.
paroksetyna i atomoksetyna wydają się pasować do siebie, tak na pierwszy rzut oka.
chciałabym bardzo, tak naprawdę mocno i bardzo, aktywnie uczestniczyć w codzienności,
bez ciągłego uciekania w wyimaginowane światy skali mikro i makro.
cały bałagan w sobie mam
cały bałagan w sobie mam
nie jestem z wami – jestem sam
cały bałagan w sobie mam