trochę pisząc przy komputerze
trochę jeżdżąc na rowerze
próbując rozchodzić niewygodne buciki
wpierniczając frytki z budki
oraz pierożki dim sum z Parnika
które są naprawdę cudowne
kimchi też, ale Syd i tak robi lepszą ;)
o, kochana bezglutenowa beza. tudzież biszkopt. beza-biszkopt. trochę kokosanka. ale pyszna! z Margity :)
oraz najpyszniejsze bezglutenowe kokosanki z tagatozą zamiast cukru – własnoręcznie wykonane przez Syd <3
butterchicken w Katmandu jest ok, ale…
ale najlepszy butterchicken na świecie jest w Kalyanie!!!
i najlepiej jeść go w towarzystwie okolicznych wariatów ♥
no chyba że Syd upiecze bezglutenową foccacię z mielonych migdałów, to wtedy można nie wychodzić z domu ;)
a jak się zje, to już można wyjść…
i połazić po nocnym mieście
najeść się bezlaktozowych lodów
i posłuchać, o czym mówi się „na mieście”
bo u nas na Ochocie dzieją się rzeczy raczej dziwne…
i z dnia na dzień znikają budynki
których wcale nam nie szkoda, bo przecież były brzydkie, ale nigdy nie wiadomo, czy nie zastąpi ich coś równie brzydkiego. albo nawet bardziej.
trzeba to koniecznie przedyskutować. najlepiej z mieszkańcami Ursynowa. czy tam innego Natolina ;)
przy winie i światłowodach
oraz przy jeszcze większej ilości wina
niestety, słuchać nas pewnie przy Polu Mokotowskim
Miszur w Las Vegas
– Misur! Zgarniaj wygraną i do domu!
życie towarzyskie kwitnie ;)
dużo pizzy bezglutenowej Syda i jeszcze więcej wina ;)
a tymczasem… Marek Cecuła podlewa fenkuła
klucz nie znajduje się
totalnej dezintegracji ulega kultowy obiekt mojego dzieciństwa…
Dom Handlowy „Smyk” – zwany przeze mnie lat temu 35 „Domem Dziecka”, bo wszystko w nim było dla dzieci. logiczne.
znika też tęcza ze Zbawixa. i zostaje tylko jej atrapa w Bęc! zmianie
i po bólu. problem rozwiązał się sam. czuję się uleczona z homoseksualizmu.
z żenady schną kwiaty na miejskich rabatkach
oraz więdną stopy.
syndrom zmęczonych nóg
całe szczęście, że od czasu do czasu kręcimy kółeczkami ;)
ale na dach wdrapujemy się pieszo
rankiem dostaję w parku tajemniczą wiadomość spod ławki
Falun Dafa wychodzi na ulicę. spróbujcie, to jest dobre (TU – klik!)
tylko prawda, życzliwość i cierpliwość mogą nas uratować
oraz spokój i czysta dobra energia.
spokój to akurat nie zawsze mi wychodzi. a było to tak:
owego dnia ze zdjęcia miałam dziś przyjemność uciec Sydowi z samochodu na stacji benzynowej pod McDonaldem. poniosło mnie. gnałam przed siebie wzdłuż tras szybkiego ruchu w okolicach Ursusa. bez pieniędzy, bez telefonu, bez niczego. na pewna zgubę i udar słoneczny. chyba tylko dlatego Syd gnała za mną. a potem wlazła na pionową ścianę…
i stwierdziwszy: „o kurwa, jestem spajdermenem” – tańczyła, aby zwabić mnie z powrotem do samochodu.
podkład muzyczny TUTAJ (klik!)
Syd jest ekstra! ♥
obie jesteście super !