strona główna > codziennik > psyche
Pisanie uruchamia we mnie całe pokłady smutku i bólu, które znienacka lecą mi na głowę jak deszcz dawno zapomnianych szpargałów, wysypujący się zza uchylonych drzwi pawlacza. Chciałam wyjąć tylko pompkę do roweru, niebieską torbę z Ikei albo litrowy słoik z zakrętką twist-off, ale nie, kurwa, nie!
Przeszłość – nieostrożnie naruszona drgnięciem misternej konstrukcji bambetli, klamotów i rupieci – dostaje nagle torsji i szczodrze obrzyguje mnie artefaktami minionego czasu. I tak oto lecą na mnie płetwy, składane krzesełko turystyczne, sparciały gumowy termofor, woniejąca naftaliną czapa z lisią kitą albo futrzany kołnierz zakończony smętnymi nóżkami, elektryczna miska z masażem wodnym stóp, uprząż do ćwiczenia mięśni brzucha z telezakupów mango oraz bombki choinkowe.
Na chuj był mi ten jebany słoik, kurwa.
Twoje słowa i teksty takie jak ten totalnie ożywiają moją wyobraźnię i zmysły, stoję normalnie w jakimś korytarzu, widzę i czuję te bibeloty 😉 Mam nadzieję, że będziesz czasem pisała, bo ja zaglądam, od lat 💜
Jeden z lepszych tekstów. Really
W punkt!