zazie dans le metro. w londynie.

oooo… juz mnie bierze, juz mnie bierze! galeria angielskich antenatów i produkt końcowy wielowiekowych migracji genetycznych – quentin we własnej osobie. i w rzeczy samej. możemy iśc w prawo. albo w lewo. dwa kroki do przodu i trzy do tyłu. syd jak zwykle szuka sensacji w prasie lokalnej. dziarsko przemierzamy dziesiątki kilometrów podziemnego labiryntu. nieco...

gdzie by tu się jeszcze polansować…

walia piekna jest, zaiste. ale nie od dziś waidomo, że jak prawdziwy lans – to tylko w londynie. zaten baunsujemy tam mega-busem. jak prawdziwa turystka – pstrykam fotki przez szybę autokaru i doznaję wielopoziomowego podniecenia. jezu, to naprawdę jest londyn. jak w przysłowiową mordę szczelił. oho, oho. dziewczęta i zgubny wpływ popkultury. oraz natretna promocja...

Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy ;)

coś na kształt wstępu do wakacji. walizki spakowane, naburmuszony Kumok zostawiony pod opieką Miszczyni, a my bladym świtem – dalej jazda! – pociągiem do Krakowa: przesiaknięty aromatem moczu i precli dworzec główny gorączkowe poszukiwania drobnych na pociąg do Balic i pędem na lotnisko. bo oczywiście z warszawy do bristolu nie baudzo. cusz ;/ syd precyzyjnie...

občerstvení. jidlo.

wściekle różowe karlovarskie Mattoni Kofola. jak dla mnie bije na głowę coca-colę i pepsi razem wzięte. serio. no co tu duzo mówic – Gambrinus! :D społeczeństwo oddaje się autorekleksji nad piwnymi podkładkami. hranolky i smażeny syr brambory i smażeny hermelin

lov mikulov

święte miasto. błogosławione. i niebo takie błękitne. z poświatą. wielkie wieko wielkiego puzderka. czyli wrota muzeum. miasto wykute w skale. obiekty świątobliwości na wzgórzu. baszta ja baszta. z masztem nadawczym telefonii komorkowej? ;> jak w legolandzie ;) ławeczka. albo trumienne mieszkanko skalnego wampira. unieś wieczko, dzieweczko ;> nadgryziona zębem czasu wieża. jak zwykle – pstryk...

Vśichni Tibet’ane…jedza tu śniadanie

i mają za darmo. teoretycznie. o ile któryś z nich trafi do Mikulova ;> ale kto wie… kto wie… ;) cytat z menu w wolnym tłumaczeniu: nie spieszymy sie z przygotowywaniem potraw. jak chcecie zjeść coś na szybko, to się gońcie do makdonalda za rogiem. orewła. no to się pogoniliśmy. do cukrarni ;)

olomouc gangsta!

rok 1930. ołomuniecka gangsterka rosnie w siłę. Normal 0 21 czeska bonnie & i czeski clyde. czyli Normal 0 21 Ružena i Bedřich przed kolejną akcją Ružena ustala strategię i narzędzia zbrodni – armata czy otwieracz do konserw? w tym czasie Bedřich raczy towarzystwo gangsterskimi dykteryjkami… Normal 0 21 Dušan. tajny agent. lew salonów. detektyw...

dr botanicus

szklarnie, oranżerie, zimowe ogrody i subtropikalne noce. żółwie i aligatory. z terrarium potwory. doktor botanicus na tle obiektów badań wszelakich. o, dziwne to. ugh… kaktusowe kłebowisko-żmijowisko. aż się proszą, żeby na nich…. usiąść ;> oddychamy chlorofilem ;) mogłabym tu napisac cos mądrego. jaki gatunek, albo coś. ale nie mam bladego pojęcia. ale ładne, prawda? jożin...

Scroll to top