duchy przeszłości

2002-06-05

dziś zobaczyłam kogoś, kogo nie chciałabym już więcej spotykać,

z kim nie chciałabym już więcej rozmawiać,
o kim najchętniej bym zapomniała.
Pojawił się zwyczajnie, nie powinnam się dziwić, przecież mieszka dwie ulice dalej.
Jednak przez całe studia udawało mi się go nie spotykać,
a dzisiaj sam przyszedł pod moje okno.
Niby nic, a jednak.
Jakbym zobaczyła ducha.

Najpierw telefon:
cześć, co słychać? jeszcze się nie obroniłaś?! to co Ty kurwa robisz?!! 

pracujesz gdzieś? zarabiasz? a wiesz ile ja zarabiam?! no bo ja…

sparalizowało mnie.
słuchałam, przytakiwałam.
zamiast rzucić słuchawką, zamieniłam się w dziewczynkę z przed 5 lat,

która pokornie przyjmuje obelgi. Liczyłam w myślach do 10, oddychałam głęboko
i słuchałam w milczeniu. Usłyszałam w końcu: wyjrzyj przez okno, ktoś tam czeka na Ciebie.

Wyjrzałam. Stał pod moim blokiem. Nogi się pode mną ugięły.

Przypomniałam sobie wszystko, co najgorsze
i te jego słowa: „i tak kiedyś do mnie wrócisz. 
Nikt nie będzie Cię kochał tak jak ja”.

Masz rację.
Tak jak Ty, to na pewno już nikt mnie nie będzie „kochał”.
Nie pozwolę na to.

A teraz milczałam, nawet się uśmiechnęłam.
Wysłuchałam o jego sukcesach, po czym zamknęłam okno.
Byłam roztrzęsiona.
Chciałam natychmiast zadzwonić do K., opowiedzieć mu wszystko.

I nagle telefon. Złe przeczucia.
Dzwonił K. : „muszę natychmiast jechać do domu.

Tata w szpitalu. To chyba jakiś guz. Nie jest dobrze.”

wiedziałam, złe duchy nie pojawiają się bez powodu.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x