2002-06-05
Niby nic, a jednak.
Jakbym zobaczyła ducha.
Najpierw telefon:
cześć, co słychać? jeszcze się nie obroniłaś?! to co Ty kurwa robisz?!!
sparalizowało mnie.
słuchałam, przytakiwałam.
zamiast rzucić słuchawką, zamieniłam się w dziewczynkę z przed 5 lat,
Wyjrzałam. Stał pod moim blokiem. Nogi się pode mną ugięły.
Masz rację.
Tak jak Ty, to na pewno już nikt mnie nie będzie „kochał”.
Nie pozwolę na to.
A teraz milczałam, nawet się uśmiechnęłam.
Wysłuchałam o jego sukcesach, po czym zamknęłam okno.
Byłam roztrzęsiona.
Chciałam natychmiast zadzwonić do K., opowiedzieć mu wszystko.
I nagle telefon. Złe przeczucia.
Dzwonił K. : „muszę natychmiast jechać do domu.
wiedziałam, złe duchy nie pojawiają się bez powodu.