entomologia eksperymentalna w zarysie

2003-07-16

Pełno tu małych, latających muszek, nie będących jednak osławionymi i demonicznymi meszkami.
W tym sezonie natura przygotowała dla nas coś nowego i wyjątkowego,
można by rzec – wielofunkcyjnego, multimedialnego.
Jak wiadomo, naczelnym zadaniem owada fruwającego
jest doprowadzanie człowieka do szewskiej pasji poprzez:
a. fruwanie
b. bzykanie
c. siadanie
d. gryzienie/kąsanie
e. dotykanie tutką-rurką, zacieranie łapek
f. chodzenie, tupanie, tudzież dreptanie (jakkolwiek określimy czynne eksplorowanie terenu tj. naszego ciała)
Wyżej wymienione formy aktywności należą do pakietu standardowego przeciętnego owada naszej strefy klimatycznej.
Ale to COŚ (ściślej dwa gatunki COSIA), co lata, siada, brzęczy i tupie w moim mieszkaniu,
zostało wyposażone w funkcjo opcjonalne z pakietu – jak sądzę – „sztuka dla sztuki” lub „niech nas zobaczą”.
Otóż, obserwowane przeze mnie obiekty fruwające cechuje niespotykana –
płynąca niejako z wewnętrznego przymusu (czyżby kompulsje?)
lub artystowskiej fantazji (rodzaj idee fixé?) – TRAJEKTORIA LOTU.

Nie wnikając w wielopoziomowe struktury rysowanych w powietrzu labiryntów,

powiem wprost – małe, zielonkawe latają spiralnie,
a matowo-brunatne mkną po kwadracie.

Patrząc na nie, próbuję wyobrazić sobie barwne smugi

zostawiane przez nie w powietrzu.
Labirynty i rusztowania nierzeczywistości.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x