2003-08-05
Siedzę w łózku, przywalona książkami, papierami i flamastrami [sic!].
Rysuję wykresy, grafy i inne hieroglifo-piktogramy odzwierciedlające moją koncepcję teoretycznoliteracką.
Bo nie z geometrii, ni architektury piszę pracę, lecz z poetyki i teorii literatury.
A raczej – nie piszę, lecz (jak dotąd) rysuję, bo awersję mam do linearności i wolę struktury przestrzenne.
Mój profesor – wręcz przeciwnie. Pamiętam jak się obruszył, gdy konspekt pracy
A raczej – nie piszę, lecz (jak dotąd) rysuję, bo awersję mam do linearności i wolę struktury przestrzenne.
Mój profesor – wręcz przeciwnie. Pamiętam jak się obruszył, gdy konspekt pracy
przyniosłam mu w formie wielopoziomowego, labiryntowego wykresu
pracowicie nasmarowanego na planszy formatu A3.